Pozycja Polski na arenie międzynarodowej uległa w ostatnim czasie zmianie, jakiej jeszcze kilka miesięcy temu nie przewidywaliśmy. Radykalny zwrot w zakresie celów stawianych przez Polskę w polityce europejskiej dokonał się niewątpliwie w efekcie przetasowań w sferze polityki światowej. Wśród różnych elementów, które, łącząc się w jeden żywioł, przyczyniły się do reorganizacji naszej strategii dyplomatycznej, możemy dostrzec zasadniczy korzeń, będący źródłem tego, co buduje naszą obecną sytuację geopolityczną. Korzeniem tym jest oczywiście wybuch konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Wojna, która, powiedzmy sobie szczerze, była trudna do wyobrażenia, spadła na nas gwałtownie, wywołując podobnie gwałtowne konsekwencje co wybuch wielkiego kryzysu gospodarczego w roku 1929. Rzeczywistość międzywojennego kryzysu, nie przypominała w żaden sposób wizji, jakie snuli przywódcy polityczni krajów w Europie i Ameryce przed ,Czarnym Czwartkiem. Szukając podobnych analogii, nie musimy wcale sięgać do dalekiej historii – wystarczy przypomnieć sobie, do czego doprowadził wybuch pandemii COVID-19 na początku 2020 r. Mieliśmy do czynienia z wieloma zmianami w układzie polityki światowej i europejskiej: wybory w Stanach Zjednoczonych wygrał Joe Biden, doszło do zaostrzenia się konfliktu amerykańsko-chińskiego, ponownie doświadczyliśmy kryzysu gospodarczego, którego konsekwencje odczuwamy i odczuwać będziemy jeszcze przez wiele lat. Musimy zdawać sobie sprawę, że wydarzenia, które zdają się całkowicie zmieniać życie całych społeczeństw, w wyniku naturalnej kolei rzeczy, wpływają również na kształt wielkiej polityki i na relacje między największymi państwami, zarówno w wymiarze globalnym, jak i kontynentalnym – europejskim, azjatyckim, amerykańskim itd. Podobnie było oczywiście z wybuchem konfliktu na Ukrainie, którego skutków nie jesteśmy w stanie nawet teraz w pełni dostrzec, gdyż wiele z nich ma charakter długofalowy i uwidoczni się dopiero po dłuższym czasie. Niewątpliwie jednak, analizując obraz współczesnej sytuacji geopolitycznej, możemy dostrzec konkretne przeobrażanie, a nawet w mniejszym lub w większym stopniu wywnioskować, jakie przyniesie ono ze sobą konsekwencje.
Polska, w wyniku przetasowań związanych z zajęciem twardego stanowiska wobec Rosji, wsparciem Ukrainy, zarówno w charakterze dyplomatycznym, jak i ekonomicznym, materialnym i militarnym, a także zmianą relacji z Węgrami, w swojej polityce zaczęła coraz mocniej podkreślać znaczenie swojego członkostwa w Unii Europejskiej. Nie da się ukryć, że okoliczności związane z konfliktem na terytorium naszego sąsiada przyczyniły się do zbliżenia w relacjach pomiędzy Polską a Unią. Z okazji 18. rocznicy obecności Polski w UE Mateusz Morawiecki napisał na swoim Twitterze: „Dziś 18. rocznica naszej obecności w Unii Europejskiej. Polska i cała Europa zdają w tym czasie prawdziwy egzamin dojrzałości. Zjednoczona, solidarna Europa była marzeniem pokoleń Polaków. Musimy obronić to marzenie dla przyszłych pokoleń”1. Widać tutaj mocne podkreślenie więzi w ramach wspólnoty, czemu towarzyszy oczywiście kolejny wyraz solidarności z broniącą się Ukrainą. Możemy dostrzec zmianę, jaka nastąpiła w ukierunkowaniu polskiej polityki europejskiej w ciągu ostatnich miesięcy. Obok postawienia na pomoc Ukrainie dostrzegalna jest też silna chęć zawiązania mocniejszych niż do tej pory więzi w ramach Unii Europejskiej, a nawet utożsamianie obecności w Unii z polską racją stanu. Z pewnością nietrudno jest tu dostrzec odwrócenie spojrzenia, które do tej pory towarzyszyło polskiemu rządowi. Niesamowicie odległe wydają się czasy, kiedy w 2018 r. Andrzej Duda nazywał UE „wyimaginowaną wspólnotą, z której dla nas niewiele wynika”2. Większość osób śledzących stale polską politykę może dziwić się, do jakiego przeobrażenia w stosunku do wspólnoty europejskiej doszło w momencie wybuchu wojny na Ukrainie, przynajmniej w wymiarze retorycznym. A to, z jak gwałtowną zmianą mamy do czynienia, możemy ujrzeć, porównując obecny stosunek Polski do UE z charakterem relacji z Unią, jaki mieliśmy jeszcze kilka miesięcy temu.
Odwrót z bronią w ręku
Zasadniczym sporem, jaki towarzyszył do niedawna stosunkom polsko-unijnym, był oczywiście konflikt o tzw. praworządność. Czołowy element rządowej reformy sprawiedliwości – Izba Dyscyplinarna przy Sądzie Najwyższym – nie mógł zostać uznany przez organy unijne, w wyniku czego Polska do tej pory nie otrzymała pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, mimo podjęcia przez państwo polskie związanych z nim zobowiązań. Sprzeciw rządu polskiego wobec takich działań Komisji Europejskiej był zresztą w jakiś sposób gaszeniem własnego pożaru, gdyż to sam Mateusz Morawiecki ostatecznie zaakceptował wydanie rozporządzenia, w którym zawarty został mechanizm umożliwiający zablokowanie wsparcia finansowego dla danego państwa, jeśli nie przestrzega ono praworządności. Okazało się, że towarzyszące zgodzie rządu Morawieckiego zapewnienia, że mechanizm warunkowości został ,,osłabiony”, niestety okazały się niemające wiele wspólnego z rzeczywistością. Unijne instytucje nie musiały się już liczyć ze zdaniem Polski czy Węgier w tej sprawie, skoro sam Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził, że uzależnienie wydania pieniędzy dla Polski od ,,poszanowania zasad państwa prawnego” jest jak najbardziej zgodne z prawem UE3. W tym momencie władze w Warszawie musiały zacząć ponosić konsekwencje swojej krótkofalowej polityki, a konflikt z Brukselą zaczął przyjmować formę jasnego sprzeciwu wobec działań Unii, przy jednoczesnym ograniczaniu się w podejmowaniu jakichkolwiek trwalszych decyzji politycznych. Po orzeczeniu TSUE Mateusz Morawiecki stwierdził, że: „Proces poszerzania kompetencji jest bardzo niepokojący, jest bardzo groźny. To jeden z bardzo wielu wyroków, który dopisuje rozdział do tej księgi poszerzania kompetencji”4. Podobnego komentarza udzielił również rzecznik rządu, Piotr Müller: ,,Dzisiejszy wyrok TSUE niestety potwierdza niebezpieczną tendencję Trybunału Sprawiedliwości UE oraz instytucji unijnych do rozszerzania funkcjonowania przepisów prawa poza traktatami unijnymi”5. Nie widać było w takiej sytuacji zarówno chęci zdystansowania się od Brukseli, jak i dążenia do kompromisu za wszelką cenę. Relacje z Unią Europejską były w tamtym momencie uznawane przez rząd Morawieckiego za ważne, jednakże nie utożsamiano współpracy z UE z ewentualną kapitulacją czy odpuszczeniem sprawy reformy sądownictwa. Mniej więcej w podobnym czasie Mateusz Morawiecki oraz Jarosław Kaczyński nie stronili od spotkań z przedstawicielami europejskich organizacji prawicowych i patriotycznych oraz bliskich kontaktów z Marine Le Pen, Viktorem Orbanem czy Santiago Abascalem6. Politykom Prawa i Sprawiedliwości nadal w jakiś sposób zależało na realizacji koncepcji reformy Unii i ograniczeniu rozrostu jej kompetencji. W tym celu budowano silną współpracę z Węgrami, liczono na wsparcie nowo powołanego w tamtym czasie centro-prawicowego rządu w Czechach czy na wygranie wyborów prezydenckich we Francji przez panią Le Pen. Również orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa krajowego nad prawem unijnym było elementem szerszego sporu z instytucjami unijnymi i stanowiło kolejny w tej batalii ruch ze strony polskiego rządu7.
Jednakże wraz z wybuchem konfliktu na Ukrainie doszło do zmiany kierunku, w jakim zaczęły zmierzać relacje z Unią. Zaczęto w sposób znacznie wyraźniejszy utożsamiać interes polski z obecnością we wspólnocie europejskiej, a wypowiedzi w takim duchu płynęły nie tylko ze strony polityków opozycji, takich jak Radosław Sikorski czy Robert Biedroń, ale również polityków obozu rządzącego. Podczas swojego przemówienia przed Zgromadzeniem Narodowym 11 marca 2022 r. Andrzej Duda powiedział: „Dlatego powtórzę: dla Polski równie ważna jest obecność w NATO, jak i w Unii Europejskiej. To fundamenty naszego bezpieczeństwa. To polska racja stanu!”8. Mamy więc tutaj do czynienia z dwoma wątkami. Pierwszy to powiązanie obecności Polski w Unii z racją stanu i interesem państwa, a drugi to ukazanie bliskości Polski z UE, co ma stanowić jedyną alternatywę dla „pełzającego putnizmu” i kierowania się na wschód9. Polski rząd zdaje się przyjmować swego rodzaju dualizm, polegający na przekonaniu, że zamiast obecności w UE, czeka na nas tylko znalezienie się pod wpływami Moskwy. Takie przekonanie szczególnie na sile zaczęło przybierać w momencie agresji rosyjskiej na Ukrainę, co zdaje się nie dziwić, a wręcz przeciwnie: było czymś, czego można było się spodziewać. Prounijny charakter dążeń władz ukraińskich musiał spowodować, że jakiekolwiek podejście odrzucające silną integrację z UE wiązane jest z chęcią współpracy z Rosją, „putnizmem”, „ruską agenturą” itd. Po prostu nagle w postrzeganiu rzeczywistości międzynarodowej nuta prounijna zaczęła grać wiodącą rolę – z dwóch powodów.
Pierwszym powodem z pewnością w dużym stopniu jest obawa władz polskich przed ekspansją rosyjską i rozszerzeniem się wpływów polityki Kremla do tego stopnia, że będzie ona bezpośrednio zagrażać bezpieczeństwu Rzeczypospolitej. Wybuch konfliktu zbrojnego tak blisko naszej granicy stał się katalizatorem strachu nie tylko w społeczeństwie, ale także w ramach naszej dyplomacji. Politycy rządzący, z powodu agresywnej polityki Rosji, zapragnęli wzmocnić relacje Polski z NATO, USA i Unią. Dlatego więc doszło do tak silnej zmiany akcentów – władzy w Warszawie po prostu towarzyszyła obawa, przynajmniej w jakimś stopniu, o bezpieczeństwo i interes Polski, a dobrze wiemy, że porażka Ukrainy, włączenie jej do rosyjskiej strefy wpływów i funkcjonowanie długiej granicy z Federacją Rosyjską z pewnością negatywnie wpłynęłoby na położenie Polski zarówno w aspekcie bezpieczeństwa, obronności, jak i relacji gospodarczych i handlowych. Niebezpieczeństwo spowodowane rosyjskim imperializmem skutkuje wzmocnieniem przekonania, że powinniśmy się zbliżyć z Unią, nawet kosztem ustępstw i kompromisów, aby ochroniła nas ona przed ewentualną agresją ze strony naszego wschodniego sąsiada. Dlatego powinniśmy się zgodzić na tworzenie podwalin pod armię europejską, wspierać z całych sił członkostwo Ukrainy w UE czy nawet przyjąć euro i zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Czy jest to na pewno słuszna droga? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć trochę później.
Drugim powodem było oczywiście to, że w momencie wybuchu wojny na Ukrainie przyjmowanie postawy antyunijnej stało się po prostu rzeczą wyklętą, czymś, co „się nie opłaca”. Nagle krytykowanie Unii zaczęło kojarzyć się i łączyć ze wspieraniem Rosji i Putnia. W końcu – jeśli naszą racją stanu jest bycie w Unii – to przecież każdy głos, który nasze uczestnictwo w jakikolwiek sposób podważa lub krytykuje, jest pośrednią lub bezpośrednią formą wspierania ekspansywnej polityki Rosji oraz Putina. W sytuacji, w której nazywanie kogoś „agentem Putina” jest jednym z najgorszych przezwisk, rząd PiS nie mógł dłużej funkcjonować w stanie sporu z Unią, gdyż w takiej sytuacji mógłby być odbierany jako prorosyjski. Dlatego też osoby związane z obozem rządzącym były zadowolone z wygranej Emmanuela Macrona i całkowicie odcięły się od kandydatury Le Pen. Oczywiste było to, że niewspieranie żadnego kandydata w rywalizacji wyborczej we Francji jest najrozsądniejszym wyjściem, jednak po wybuchu wojnie na Ukrainie i prorosyjskich wypowiedziach przewodniczącej Zjednoczenia Narodowego PiS jednoznacznie zerwał swoje wcześniejsze konotacje z Le Pen, a osoby takie jak były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz wyrażały aprobatę dla kontynuacji prezydentury Macrona10.
Obydwa powody zajęcia stanowiska prounijnego Mamy tu zarówno obawę przed zagrożeniem rosyjskim i odcięcie się od prorosyjskiego charakteru rządu węgierskiego, broniącego przede wszystkim własnych interesów, jak i krytykę oraz symboliczne zakończenie „mariażu”, jaki łączył rząd PiS i Viktora Orbana. Niech najlepszym dowodem będzie wypowiedz przewodniczącego całego obozu rządzącego, czyli Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla „Sieci” stwierdził, że: „Patrzymy na postawę Węgier krytycznie, liczymy na większe ich zaangażowanie”11. Choć w tym samym wywiadzie padają również słowa, że: „Nie oznacza to jednak, że mamy przestać współpracować w sferach, które są możliwe”12, to ocena polityki Węgier przez lidera Prawa i Sprawiedliwości jest chyba surowsza niż kiedykolwiek. Jednakże przy tym trzeba sobie zadać pytanie: czy przedstawiciele obozu rządzącego nie zdawali sobie sprawy, że Węgry są ekonomicznie powiązane z Rosją i ton ich polityki zawsze będzie bardziej prorosyjski niż chciałby tego PiS? Wydaje się, że niektórzy czołowi politycy obozu rządzącego dopiero teraz zdołali dostrzec taki, a nie inny charakter węgierskiej polityki zagranicznej, reagując na nią ze zdziwieniem. Nagle okazało się, że interesy Węgier i Polski nie do końca się pokrywają, co powoduje, że w jakiś sposób odcinamy się od naszego południowego partnera, może nie niszcząc wieloletnich pozytywnych relacji (co udowadnia wizyta nowej prezydent Węgier Kataliny Novak w połowie maja w Warszawie)13, ale na pewno w jakiś sposób je reorganizując. W tej sytuacji skumulowały się, jak już wcześniej wspomniałem, dwa czynniki. Jeden to rozbieżność interesów, gdyż Polska ze względów bezpieczeństwa wyznaje konieczność jak najmocniejszego ogrodzenia się od polityki Rosji i jej ewentualnej ekspansji, na czym nie zależy Węgrom. Stąd wszelkiej maści wypowiedzi Orbana krytykujące prezydenta Zełeńskiego czy „dyplomatyczny” komentarz do wydarzeń w Buczy. Natomiast drugi powód zmiany w zakresie polityki wobec Węgier to właśnie chęć odcięcia się od „nieeleganckiego” sąsiada, „sojusznika Putina”, z którym „nie znajdziemy wspólnego języka”14.
Zmiana stosunków z Węgrami ukazuje nam ewolucję nie tylko w relacjach Polski z konkretnymi państwami, ale także pewną metamorfozę mentalną i wykreowanie w umyśle polskiej dyplomacji silnego antyrosyjskiego dogmatyzmu. A w wyniku nieco błędnej interpretacji rzeczywistości polskie elity polityczne dochodzą do wniosku, że naturalne jest przyjęcie stanowiska silnie prounijnego, gdyż dzięki temu nie tylko będziemy bezpieczniejsi, ale też dołączając do grupy o nazwie „Team Europa”, polski rząd uniknie ewentualnych nieprzyjemnych konotacji zarówno z postrzeganą przez Zachód za „proputinowską” polityką Węgier, jak i z prorosyjskością w ramach własnych działań dyplomatycznych i kierunków na arenie geopolitycznej Europy.
Niektórzy przy tym zaprzeczą jednak, że wypowiedzi reprezentantów obecnego obozu rządzącego wiążą się z rzeczywistą aktywnością polityczną. Za przykład podaje się coraz mocniejsze akcentowanie braku ze strony UE wsparcia w zajęciu się uchodźcami z Ukrainy. W takim tonie, nawiązując przy okazji jeszcze do tematyki węgierskiej, wypowiadał się Andrzej Duda na konferencji po spotkaniu z prezydent Węgier. Prezydent powiedział, że: ,,Oba nasze kraje [Polska i Węgry – przyp. D.M.] nie otrzymują europejskiego wsparcia, by mogły wspierać uchodźców z Ukrainy. Nie mam wątpliwości, że taka polityka podważa jedność europejską, ale będziemy czynili wszystko, by goście z Ukrainy czuli się w Polsce jak najlepiej”15. Mamy więc dowód, że relacje rządu z instytucjami unijnymi nie mają wcale tak bardzo przyjaznego charakteru. Jednakże musimy zwrócić uwagę na pewną małą zmianę, która może wydawać nam się niepozorna, ale ma ważne znaczenie dla zrozumienie obecnego stosunku polskich władz do Unii. Prezydent Duda, argumentując przeciwko polityce UE, odwołuje się do aspektu „jedności europejskiej”. W ten sposób wątek prounijny rozbrzmiewa bardzo wyraźnie, i to Polska tak naprawdę, w mniemaniu rządzących, poprzez swoje zachowanie, stoi na straży „prawdziwego kształtu Unii Europejskiej”.
Najmocniej jednak proeuropejskiej zmiany w polityce rządu Prawa i Sprawiedliwości dowodzi sprawa Krajowego Planu Odbudowy. Otóż ostatecznie władze Prawa i Sprawiedliwości postanowiły iść na rękę UE i zgodzić się na likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i przyjęcie w związku z tym nowej ustawy, tym samym nie tylko idąc na „zgniły kompromis” z Komisją Europejską, ale także de facto likwidując lwi element własnej reformy wymiaru sprawiedliwości, która miała być główną częścią programu naprawy Rzeczypospolitej realizowanego przez Prawo i Sprawiedliwość16. Jak stwierdził rzecznik rządu Piotr Müller, który jeszcze kilka miesięcy temu pisał o „niebezpiecznej tendencji (…) instytucji unijnych do rozszerzania funkcjonowania przepisów prawa poza traktatami unijnymi”: „Wypłata środków z Krajowego Planu Odbudowy to jest perspektywa pewnie września. Wcześniej trzeba jednak wypełnić kamienie milowe, które zostały wynegocjowane”17. Tym „kamieniem milowym” jest oczywiście zgoda na likwidację „zawadzającej” Izby Dyscyplinarnej. Taka sytuacja potwierdza na gruncie praktycznego działania, że obecny rząd ma zamiar opierać swoją politykę zagraniczną bardziej na postawie prounijnej, dodatkowo obrazując nam bardzo niebezpieczne z perspektywy polskiej suwerenności zjawisko coraz mocniejszego uginania się pod presją unijnych instytucji. W tym wypadku jest to nie tylko efekt poglądu, że tylko Unia jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo, ale także przykład klasycznego oportunizmu – sprzeczanie się z UE mogłoby zostać odebrane jako „wspieranie Putina”, nie tylko w kraju, ale także za granicą, co w obecnej sytuacji geopolitycznej raczej nie przyniosłoby pozytywnych reakcji ze strony innych państw w Europie. W tym przypadku nie ma znaczenia nasza pomoc dla Ukrainy czy ustawienie się Polski w kolejce do „denazyfikacji” przez Rosję18. Niestety obecne rządowe i mainstreamowe postrzeganie sytuacji międzynarodowej zdaje się nabierać formy swego rodzaju dwoistości, a polskie władze przez swą niezdolność realistycznego pojmowania polityki zagranicznej tę dwoistość zaakceptowały i włączyły się w jej ramy.
Polacy za Unią?
Przyjęcie przez polski rząd prounijnej retoryki i strategii zbiegło się z opublikowanym po wybuchu wojny na Ukrainie sondażem, który dla niektórych stał się powodem do niepokoju. Jak wynika z badań ARC Rynek i Opinia, nieco ponad połowa (52%) badanych Polaków twierdzi, że w obecnej sytuacji, związanej z wojną w Ukrainie, czułaby się bezpieczniej, gdyby Polska była w strefie euro19. Taki sondaż może niektórych mocno dziwić, gdyż w ostatnich latach mieliśmy raczej do czynienia z dominacją negatywnej opinii na temat przyjęcia wspólnej waluty. Rok temu, w kwietniu, według sondażu „UCE RESEARCH i SYNO Poland” tylko 25,2% badanych stwierdziło, że Polska powinna przyjąć unijną walutę. Z kolei 53% Polaków było przeciwnego zdania20. Należy zauważyć, że sondaż ARC Rynek i Opinia nie jest w pełni mierzalny co do opinii Polaków na temat waluty Euro, ponieważ pytanie nie dotyczyło stricte poparcia dla wprowadzenia unijnej waluty do Polski. Jednak możemy zobaczyć, że tendencja dla poparcia wprowadzenia w Polsce Euro jest wzrostowa. Nie możemy jednak w pełni potwierdzić, że ponad połowa Polaków jest przekonana co do zmiany naszej waluty. Z drugiej strony, według sondażu Social Changes, przeprowadzonego na zlecenie portalu wPolityce.pl, przeciwko rezygnacji ze złotego opowiedziała się zdecydowana większość badanych – 56%21. Oba sondaże były przeprowadzane w podobnym okresie, czyli po wybuchu wojny na Ukrainie, jednak pytania były inaczej sformułowane, a także zadawane były innym grupom badanych. Patrząc na ten zestaw sondaży, niewiele możemy uznać za oczywiste. Temat przyjęcia waluty euro z pewnością ma charakter polaryzujący i nie ma w polskim społeczeństwie jasnego stanowiska wobec tego problemu. Jednakże w przypadku obu badań możemy dostrzec stopniowy wzrost aprobaty dla przyjęcia unijnego pieniądza. W sondażu „Social Changes” widzimy spadek o 3 punkty procentowe wśród badanych opowiadających się za utrzymaniem wspólnej waluty. Warto tutaj podkreślić, że w opinii części Polaków euro zdaje się być korzystne dla Polski przede wszystkim ze względu na wojnę na Ukrainie i związanymi z jej wybuchem zaburzeniami w ramach notowania polskiej złotówki. Lecz patrząc na ogólny obraz, zdajemy się dostrzegać mniej lub bardziej umiarkowaną akceptację dla przyjęcia unijnej waluty. Nie jest to jednak coś, na co możemy patrzeć z zadowoleniem, szczególnie z perspektywy polskiej suwerenności. Własna waluta, pozwalająca na swobodne kreowanie własnej polityki pieniężnej oraz dostosowana do polskiego potencjału gospodarczego, jest gwarantem naszej niepodległości i rozwoju w kolejnych latach. Przyjmowanie postawy proeuro w związku z sytuacją na Ukrainie wiąże się z obawami o własną sytuację materialną i ekonomiczną. Ale te często słuszne obawy nie powinny utwierdzać nas w przekonaniu, że przyjęcie unijnej waluty przyniesie nam wymierne korzyści. Sami Polacy zresztą, we wcześniej tu wspomnianym prze ze mnie sondażu, jako najważniejszą obawę odnośnie potencjalnego przyłączenia się Polski do strefy euro widzą wzrost cen oraz niepewność co do przyszłości wspólnej waluty. Nie leży w interesie naszego kraju przyjmowanie waluty euro i rezygnowanie ze złotówki, a badania opinii publicznej na ten temat udowadniają, że Polacy w większości nie są przekonani co do tego, czy należy odejść od własnej waluty na rzecz systemu, z którym związany jest kryzys finansowy z roku 2008.
Oprócz tego warto odnieść się do jeszcze jednego sondażu, opublikowanego po dokonaniu uzgodnień między rządem Polski a UE w sprawie odblokowania funduszy z Krajowego Planu Odbudowy. W majowym sondażu Ipsos dla OKO.press 69% badanych stwierdziło, że rząd PiS powinien podporządkować się zaleceniom Unii Europejskiej w sprawie przestrzegania praworządności, czyli zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego22. Pomijając wątpliwości do obiektywności sondażu, to jednak zajęcie przez Polaków tak jasnego stanowiska w tej sprawie może udowadniać, że społeczeństwo coraz mocniej przestawia się na tory prounijne, nie widząc w tym zagrożenia dla własnej suwerenności i niezależności. Kiedy gra toczy się o pieniądze, okazuje się, że pryncypialne wartości związane z polskim interesem narodowym stają się drugorzędne wobec chęci otrzymania „ochłapów” ze wspólnego budżetu, którego ciężar przecież muszą ponosić również Polacy. Długofalowe niebezpieczeństwo związane ze wzrostem unijnych kompetencji w ramach systemu „pieniądze za praworządność” może nie być dostrzegane przez polskie społeczeństwo, co tym bardziej nakłada na polskich polityków obowiązek stania na straży suwerenności państwa polskiego, a nie – w imię fałszywego pragmatyzmu – wywieszania białej flagi w relacjach z UE.
Polska na krawędzi światów
Roman Dmowski pisał: „W stosunkach między narodami nie ma słuszności i krzywdy, ale tylko siła i słabość”. Jest to zdanie, które w obecnej rzeczywistości wybrzmiewa mocniej niż kiedykolwiek. Polska musi pozostać suwerenna i w swojej polityce zagranicznej kierować się przede wszystkim swoją racją stanu. Zbliżenie w relacjach z Unią Europejską nigdy nie powinno polegać na podporządkowaniu się wbrew własnej woli, gdyż takie zachowanie jest furtką do coraz mocniejszej i agresywniejszej ingerencji instytucji unijnych w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej. Kryzys związany z wojną na Ukrainie może stać się przyczynkiem do poszerzenia kompetencji i wpływów UE, podobnie jak działo się to w czasie kryzysu związanego z pandemią, kiedy to Unia nabyła możliwość zaciągania pożyczek oraz nałożyła na kraje członkowskie podatki w postaci europodatku od plastiku, opłaty cyfrowej, czy rozszerzyła unijny system handlu uprawnieniami do emisji (ETS)23. W tym przypadku, wykorzystując poważne zagrożenie związane z rosyjską agresją, Unia może dążyć do coraz mocniejszego poszerzania swoich uprawnień kosztem suwerenności państw członkowskich. Zgoda w sprawie Krajowego Planu Odbudowy ukazuje nam, że pewne niespodziewane okoliczności mogą jak najbardziej zostać wykorzystywane na korzyść unijnych biurokratów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Era Mentzena
Członkostwo w NATO oraz nasza własna armia są najlepszym gwarantem bezpieczeństwa Polski i jej granic. Nie powinniśmy akceptować dualizmu zakładającego, że jeśli nie Unia, to Rosja. Działanie w ramach Unii Europejskiej, jeśli w ogóle ma zostać przez nas zaakceptowane, musi się odbywać z poszanowaniem niepodległości państw członkowskich i pójściem w kierunku ograniczenia wewnętrznej ekspansywności instytucji unijnych. Czy polski rząd utrzyma obrany w ostatnim czasie prounijny kurs? W perspektywie najbliższych miesięcy i lat, choć z ust przedstawicieli polskich władz będą płynąć słowa krytyki wobec polityki UE, to jednak polska dyplomacja będzie starać się jak najbardziej wzmocnić relacje z instytucjami unijnymi, szczególnie na czas wojny na Ukrainie. Biorąc pod uwagę trudną do przewidzenia w dłuższej perspektywie sytuację geopolityczną, nie jesteśmy w stanie do końca stwierdzić, jaki charakter przyjmą relacje z Unią Europejską, zwłaszcza że nie wiadomo, jak długo PiS będzie w Polsce sprawować władzę i kto zajmie jego miejsce. Politycy Prawa i Sprawiedliwości mogą utrzymać prounijnykurs lub się go wyzbyć, gdyż – czego niestety nie można uznać za zaletę – w polskiej polityce zagranicznej dominuje niezwracanie uwagi na długofalowe skutki i skupienie się na chwilowej korzyści politycznej. Charakter relacji z UE będzie klarował się w miarę zmieniającej się sytuacji geopolitycznej, i choć obecnie możemy obserwować nasilenie się tendencji prounijnej, to w dużej mierze to, jak będzie wyglądać nasza relacja z instytucjami unijnymi, stoi pod znakiem zapytania. To od naszych elit politycznych i ich wyborów zależy, czy nakierujemy naszą politykę europejską na dobrowolną współpracę między suwerennymi i niepodległymi narodami, czy podążymy drogą Imperium Europejskiego, na którą raczej nie powinniśmy patrzeć z optymizmem. Biorąc pod uwagę obraz rzeczywistości, możemy śmiało powiedzieć, że małymi, choć pewnymi krokami idziemy w stronę zdecydowanie sprzeczną z wizją „Europy Ojczyzn” proponowaną przez prezydenta de Gaulle’a i jeszcze jakiś czas temu forsowaną przez rząd PiS.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 1-2(7-8)/2022.
Grafika: pixabay.com
1 https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-priorytety-ue-w-dobie-pandemii/aktualnosci/news-18-rocznica-przystapienia-do-ue-morawiecki-to-bylo-marzenie-,nId,5996480, dostęp: 10 VII 2022 r.
2 https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/580955,prezydent-andrzej-duda-ue-wyimaginowana-wspolnota-lezajsk.html, dostęp: 10 VII 2022 r.
3 https://www.dw.com/pl/wyrok-tsue-bruksela-mo%C5%BCe-ci%C4%85%C4%87-fundusze-za-podwa%C5%BCanie-pa%C5%84stwa-prawa/a-60795023, dostęp: 10 VII 2022 r.
4 https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1081316%2Cpremier-o-wyroku-tsue-proces-poszerzania-kompetencji-instytucji-unijnych, dostęp: 10 VII 2022 r.
5 https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1081004%2Crzecznik-rzadu-wyrok-tsue-potwierdza-niebezpieczna-tendencje-do, dostęp: 10 VII 2022 r.
6 https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1066991%2Chiszpanskie-media-szczyt-partii-prawicowych-w-madrycie-pokazal-skutecznosc, dostęp: 10 VII 2022 r.
7 https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/wyrok-o-wyzszosci-konstytucji-nad-prawem-unijnym-w-dzienniku,511134.html, dostęp: 10 VII 2022 r.
8 https://www.polskieradio.pl/399/7975/Artykul/2918434,Prezydent-obecnosc-Polski-w-NATO-i-UE-to-fundamenty-naszego-bezpieczenstwa, dostęp: 10 VII 2022 r.
9 https://www.onet.pl/video/programy/wojna-w-ukrainie-gen-koziej-putin-mogl-juz-wydac-rozkaz-by-coraz-bardziej-przerazac/1etvdzy,6c2ea0e6, dostęp: 10 VII 2022 r.
10 https://www.rp.pl/dyplomacja/art36139501-byly-szef-msz-w-rzadzie-pis-wygrana-macrona-dobra-dla-polski-i-polskiego-rzadu, dostęp: 10 VII 2022 r.
11 https://forsal.pl/gospodarka/polityka/artykuly/8392802,kaczynski-patrzymy-na-postawe-wegier-krytycznie.html, dostęp: 10 VII 2022 r.
12 Ibidem.
13 https://natemat.pl/413638,wizyta-prezydent-wegier-w-polsce-andrzej-duda-o-polityce-ue, dostęp: 10 VII 2022 r.
14 https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-fala-oburzenia-po-slowach-viktora-orbana-chodzi-o-bucze,nId,5942737, dostęp: 10 VII 2022 r.
15 https://natemat.pl/413638,wizyta-prezydent-wegier-w-polsce-andrzej-duda-o-polityce-ue, dostęp: 10 VII 2022 r.
16 https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/likwidacja-izby-dyscyplinarnej-ke-uwolni-fundusze,515086.html, dostęp: 10 VII 2022 r.
17 https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1212862%2Cmuller-wyplata-srodkow-z-kpo-jest-w-perspektywie-wrzesnia.html, dostęp: 10 VII 2022 r.
18 https://wiadomosci.radiozet.pl/Swiat/Polska-w-pierwszej-linii-do-denazyfikacji-Szokujaca-deklaracja-w-rosyjskiej-Dumie, dostęp: 10 VII 2022 r.
19 https://300gospodarka.pl/news/euro-lepsze-niz-zloty-ponad-polowa-polakow-bezpieczniej-czulaby-sie-w-eurolandzie, dostęp: 10 VII 2022 r.
20 https://www.money.pl/pieniadze/polacy-nie-chca-euro-badanie-pokazuje-prawdziwe-nastroje-w-kraju-6657038343129664a.html, dostęp: 10 VII 2022 r.
21 https://wpolityce.pl/polityka/596996-nasz-sondaz-wiekszosc-polakow-nadal-chce-zachowania-zlotego, dostęp: 10 VII 2022 r.
22 https://oko.press/sondaz-kpo-ue-praworzadnosc/, dostęp: 10 VII 2022 r.
23 https://solidarna.org/wp-content/uploads/2021/03/Raport_Next_Generation_EU.pdf, dostęp: 10 VII 2022 r.