loader image

Myśl Suwerenna

Działania wojsk podczas wojny na Ukrainie w aspektach dowodzenia, łączności i rozpoznania

🕔 Artykuł przeczytasz w 14 min.

Doniesienia medialne kreują obecny konflikt na wojnę lekkiej piechoty, wyposażonej w granatniki i przeciwpancerne pociski kierowane, niszczącej kolumny sprzętu pancernego, bądź dronów ukraińskich, atakujących na masową skalę kolumny zaopatrzeniowe wojsk Federacji Rosyjskiej.

Realnie zaś główny ciężar walk spoczywa na wojskach pancernych i zmechanizowanych oraz artylerii, lecz ze względu na charakter prowadzonych działań – wymuszający izolację pola walki od cywilów – nie jest to fakt powszechnie znany. Elementami pola waliki prawie w ogóle nieeksponowanymi  są systemy dowodzenia, łączności oraz rozpoznania, odgrywające bardzo ważną rolę we współczesnych konfliktach zbrojnych. W niniejszym artykule chciałbym przybliżyć czytelnikom właśnie to zagadnienie oraz wpływ tychże elementów na operacje podczas aktualnie trwającej wojny. Ze względu na to, że działania zbrojne na dzień dzisiejszy nie zostały zakończone, proszę o traktowanie przedstawionych twierdzeń jako wniosków wstępnych, które zostaną potwierdzone lub zanegowane przez napływ nowych informacji. 

Dowodzenie 

Już wstępnie możemy zauważyć, że wojska FR rozwinięte do ataku w pierwszej fazie działań były mniej liczne od oddziałów armii ukraińskiej (ok. 180 000 żołnierzy po stronie FR do 240 000 po stronie Ukrainy). Jest to niezgodne z rosyjską doktryną wojenną, która zakłada, że wojska atakujące powinny mieć przewagę 3:1, a na głównych kierunkach przełamania (gdzie są toczone najcięższe walki) nawet 10:1. Dodatkowo wojska FR zostały rozproszone na 7 różnych kierunkach operacyjnych, co znacznie utrudniło dowodzenie i skomplikowało system logistyczny. Duży wpływ na efektywność działań armii rosyjskiej miał długi okres (powyżej miesiąca), w jakim zmobilizowane związki taktyczne przebywały w rejonach wyczekiwania, w ciężkich warunkach polowych (podczas zimy), co osłabiło kondycję psychofizyczną i morale żołnierzy. Te same warunki spowodowały dużo szybsze zużycie sprzętu wojskowego, co w połączeniu z niewystarczającym poziomem zabezpieczenia technicznego przyniosło dziennie nawet 16-procentowe straty marszowe podczas kampanii. Także dobór daty ataku, 24 lutego, nie był optymalny. W tym okresie rozpoczynają się na Ukrainie roztopy, zmieniające teren w morze błota, które pomimo nocnych mrozów nie zamarza całkowicie, a tworzy skorupę, utrudniając rozpoznanie terenu nadającego się do rozwinięcia natarcia za pomocą ciężkich wozów bojowych. To w połączeniu z dość ubogą siecią drogową, niebędącą w stanie zapewnić odpowiednej przepustowości, doprowadziło – po pierwszych sukcesach – do wyhamowania rosyjskiej ofensywy. 

W początkowej fazie działań można było zauważyć zróżnicowaną sprawność w osiąganiu celów między wojskami działającymi na północnych oraz na południowych odcinkach frontu. Analizując modus operandi oddziałów działających na północy, można zauważyć historyczne analogie do operacji dekapitacyjnych prowadzonych przez ZSRR na Węgrzech, w Czechosłowacji i w Afganistanie, gdzie desantujące odziały miały za zadanie przejąć główny ośrodek decyzyjny w kraju (stolicę), w celu zniszczenia punktu ciężkości nieprzyjaciela, jakim jest rząd, i ustanowienia swojego własnego porządku. Na Ukrainie takim działaniem była (ostatecznie nieudana) próba zdobycia lotniska Antonowa w podkijowskim Hostomelu 24 lutego. Desant, po opanowaniu obiektu, miał zabezpieczyć lądowanie oddziałów powietrznodesantowych, których zadaniem było zdobycie Kijowa. Plan nie powiódł się, głównie z powodu silnej naziemnej obrony przeciwlotniczej rozmieszczonej wokół stolicy oraz kontrakcji ukraińskiej 4 Brygady Szybkiego Reagowania Gwardii Narodowej, która zablokowała pasy lotniska, uniemożliwiając lądowanie samolotom transportowym FR i zniszczyła obronę oddziałów Rosyjskich. Niepowodzenie na tym odcinku spowodowało rewizję planu i przerzucenie jednostek powietrznodesantowych drogą lądową na północ od Kijowa, dla wsparcia uderzenia prowadzonego przez wojska lądowe. Nawet tak elitarny związek operacyjny jak 1 Armia Pancerna Gwardii, działająca na kierunku miast Sumy i Charków, nie odniosła poważnych sukcesów, nie udało się jej opanować obu rzeczonych ośrodków miejskich i przez braki w logistyce oraz zabezpieczeniu technicznym poniosła duże straty, głównie pozabojowe, podczas gdy na południu odziały rosyjskie bardzo szybko przebyły drogę z Przesmyku Perekopskiego, docierając nad Dniepr i zajmując przeprawę w Nowej Kachowce oraz miasto Chersoń. Wprawdzie oddziałom rosyjskim udało się wejść w przestrzeń operacyjną nieprzyjaciela i rozpocząć zajmowanie terenu, ale nie były one w stanie utrzymać wysokiego tempa natarcia. Przyczyniły się do tego chroniczne braki w zaopatrzeniu i ogólne nieprzygotowanie do zdobywania dużych ośrodków miejskich, które blokowały szklaki komunikacyjne o największej przepustowości, co ostatecznie doprowadziło do zahamowania postępów ofensywy.       

Sposób prowadzenia kampanii uderzeń powietrznych, realizowanych za pomocą lotnictwa i broni rakietowej, również odbiegał od założeń współczesnej sztuki wojennej. Większość działań tego typu (np. podczas I wojny w Zatoce Perskiej) jako priorytet zakłada wywalczenie przewagi powietrznej, poprzez uderzenia na lotniska i obronę przeciwlotniczą nieprzyjaciela (działania SEAD-Suppression of Enemy Air Defenses), ułatwiając późniejsze wspieranie oddziałów naziemnych i atakowanie celów w głębi ugrupowania przeciwnika. Tymczasem Siły Powietrzne FR skupiły się na atakowaniu punktów dowodzenia, znanych obiektów wojskowych, ze szczególnym uwzględnieniem budynków infrastruktury lotniczej, nie niszcząc jednocześnie pasów startowych. Ten argument potwierdza, że całość operacji specjalnej została przygotowana jako operacja dekapitacyjna. Obrona powietrzna Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU) była zwalczana doraźnie, przy okazji ataków na inne cele, co pozwoliło wojskom ukraińskim na dość szybką zmianę lokalizacji większości systemów przeciwlotniczych oraz samolotów bojowych, chroniąc je przez zniszczeniem i jednocześnie umożliwiając wykorzystanie ich w kolejnej fazie wojny. Innym ważnym zadaniem współczesnych sił powietrznych i wojsk rakietowych są działania mające na celu izolację pola walki (BAI – Battlefield Air Interdiction), podlagające na atakowaniu szlaków komunikacyjnych na bezpośrednim zapleczu nieprzyjaciela w celu uniemożliwienia swobodnego przemieszczania wojsk oraz zaopatrywania go na pozycjach bojowych (np. działania alianckiego lotnictwa podczas walk w Normandii). Rosyjskie lotnictwo podjęło te działania na szerszą skalę dopiero podczas drugiej fazy walk, na kierunku donbaskim. Samoloty rosyjskie skupiły się głównie na realizowaniu bezpośredniego wsparcia oddziałów naziemnych (CAS-Close Air Support), w trudnych warunkach wysokiego nasycenia obroną przeciwlotniczą nieprzyjaciela, jednocześnie zmagając się z „partyzanckimi atakami” samolotów Sił Powietrznych Ukrainy.

Według doktryny rosyjskiej wojska powinny sformować co najmniej dwa rzuty strategiczne, dzielące się na dwa rzuty operacyjne każdy. Pierwszy rzut operacyjny miał za zadanie przebić się w przestrzeń operacyjną nieprzyjaciela, zajmując teren, na którym miał rozwinąć się drugi rzut operacyjny. Ten miał za zadanie rozwinąć systemy obrony przeciwlotniczej (zestawy średniego i dalekiego zasięgu) i walki radio-elektroniczne (WRE) oraz zapewnić wsparcie w podtrzymaniu działań ofensywnych pierwszego rzutu i zabezpieczyć go pod względem technicznym i logistycznym.

Następnym działaniem powinno być wprowadzenie drugiego rzutu strategicznego, służącego do wsparcia oddziałów pierwszorzutowych w punktach ciężkości walk, odizolowanie miast nieprzeznaczonych do zdobywania bezpośrednim działaniem, zabezpieczenie szlaków komunikacyjnych, rozwinięcie infrastruktury logistycznej oraz zabezpieczenie jej przed środkami napadu powietrznego. W wypadku operacji ukraińskiej Rosjanie zmobilizowali jedynie pierwszy rzut strategiczny, czyli siły niewystraczające do osiągnięcia powodzenia w warunkach panujących w trakcie kampanii. 

Podstawowymi jednostkami taktycznymi, po obu stronach konfliktu, są batalionowe grupy taktyczne (bGT). Oddziały te składają się z kompanii czołgów i piechoty zmechanizowanej/zmotoryzowanej. W zależności od zadania takiej grupy bojowej proporcje piechoty i czołgów mogą ulegać zmianie. Najczęściej spotykane są grupy składające się z 3 kompanii piechoty i 1 pancernej. W składzie tych jednostek znajdują się odziały artylerii (minimum dywizjon), inżynieryjne, rozpoznawcze, przeciwlotnicze (zestawy bardzo krótkiego i krótkiego zasięgu) i WRE.  bGT są tworzone na bazie jednostek wchodzących w skład brygad i dywizji, choć czasami mogą zostać utworzone ich większe odpowiedniki w formie pułkowej grupy taktycznej i brygadowej grupy taktycznej. Oddziały tego typu są przygotowywane minimum 6 miesięcy przed rozpoczęciem działań. Przez ten czas grupy te są szkolone i zgrywane, by mogły efektywnie wykorzystywać swoje zdolności.

Na początku konfliktu oddziały te były używane przez Rosjan jako jednostki rajdowe, służące do infiltracji pozycji nieprzyjaciela i niszczenia bądź zdobywania celów w głębi ugrupowania wojsk ukraińskich. Ze względu na niedostateczne rozpoznanie oraz nieskuteczne wsparcie artyleryjskie i lotnicze działania te przyczyniały się do dużych strat. Obrona Ukraińska wpuszczała rosyjskie bGT w utworzone kill boxy (strefy rażenia, w których rozlokowane są oddziały zapewniające rozpoznanie i zwalczanie celów nieprzyjaciela za pomocą zróżnicowanych środków, np. przeciwpancernych pocisków kierowanych), gdzie dążono do zniszczenia formacji tyłowych wchodzących w skład grup bojowych, głównie służb logistycznych i inżynieryjnych oraz artylerii. Główne siły bGT napotkały punkty oporu, organizowane na podejściach, jak i w samych miastach przez jednostki pancerno-zmechanizowane, wspierane często przez obronę terytorialną. Nie posiadając odpowiedniego wsparcia, „wykruszały się” i były zmuszone do wycofania lub znalezienia alternatywnej drogi do celu.  

Dużym cieniem na skuteczności sił rosyjskich położył się także nierówny poziom wyszkolenia i wyposażenia jednostek biorących udział w operacji. Rosjanie, by nasycić front siłą wojskową, zmuszeni byli do ściągnięcia jednostek zdecydowanie gorszej jakości, składających się z żołnierzy poborowych lub kadry, która stosunkowo niedawno podpisała kontrakt. Na ich bazie stworzono bGT bez wcześniejszego zgrywania i szkolenia, co w znacznym stopniu odbiło się na potencjale bojowym. By choć trochę zwiększyć efektywność tych związków, postanowiono dodać do tej puli także jednostki elitarne, jakimi są wojska powietrznodesantowe. Mimo to współdziałanie obu rodzajów wojsk nie było udane, z racji braku wcześniejszego zgrania tych dwóch jakże odmiennych formacji. Szczególnie dobrze obrazuje to przykład działań na północny zachód od Kijowa, gdzie rosyjski atak grzązł, wciągany w nieprzerwany łańcuch zasadzek organizowanych przez ukraińską lekką piechotę i artylerię. Brygady powietrznodesantowe w tej części frontu poniosły wyjątkowo wysokie straty. Powodem tego było użycie ich niezgodnie z przeznaczeniem, jako zwykłą piechotę zmechanizowaną. Odziały te używają bojowych wozów desantu, posiadających uzbrojenie analogiczne to bojowych wozów piechoty, wykorzystywanych przez piechotę zmechanizowaną, lecz przez limity masy (związane z przenoszeniem sprzętu tego typu w komorach samolotów transportowych) ich opancerzenie nie jest w stanie chronić w pełni nawet przed bronią małokalibrową, co przy użyciu tych pojazdów do przełamywania pozycji nieprzyjaciela powoduje wysokie straty. 

Stopniowo, w wyniku ponoszonych strat, ujawniły się niedobory dotyczące rezerw siły żywej armii rosyjskiej. Decyzja o prowadzeniu działań wojennych w ramach operacji specjalnej bez wprowadzenia stanu wojennego utrudniła FR mobilizowanie rezerwistów, których można było wysłać na front w ramach uzupełnień. By zaradzić tym problemom, postanowiono przeprowadzić powszechną mobilizację na terenach samozwańczych republik separatystycznych i posłać w teren, do walki, oddziały Federalnej Służby Wojsk Gwardii Narodowej (głównie czeczeńskich) i najemników z tzw. „grupy Wagnera”. Mimo tych środków zaradczych armia rosyjska nadal doświadcza braków kadrowych, szczególnie dotkliwych w jednostkach piechoty, która gra główną rolę podczas zdobywania miast.   

Innym elementem, który rzuca się mocno w oczy, są nieproporcjonalnie wysokie straty wśród wyższej kadry oficerskiej (od majora do pułkownika) i generalicji rosyjskiej. W teorii kadra dowódcza na poziomie batalionu i wyższych szczebli dowodzenia nie powinna znajdować się w bezpośredniej bliskości frontu, a kontrolować działania z odpowiednio bronionych, zamaskowanych i zabezpieczonych pod kątem wykrycia środkami rozpoznania radioelektronicznego sztabów (oddalenie środków łączności bezprzewodowej od sztabu, budowa pozorowanych stanowisk dowodzenia i łączności).

W wypadku konfliktu Ukraińskiego wyżsi oficerowie FR często wysuwają swoje punkty dowodzenia bezpośrednio na linię frontu, nie będąc w stanie odpowiednio zabezpieczyć takich stanowisk, a nawet prowadzą swoje wojska do ataku, jadąc na ich czele. Takie zachowanie wynika częściowo z mentalności nabytej podczas szkolenia oraz niedoboru środków łączności i niskiej wydajność w przetwarzaniu informacji przez same sztaby, co powoduje słabą świadomość sytuacyjną. W efekcie oficerowie decydują się na dowodzenie z pierwszej linii, co wywołuje także niepożądany efekt „widzenia tunelowego”, czyli skupienia się na stosukowo wąskim wycinku pola walki, co utrudnia koordynację działań między innymi jednostkami. Nagłośnienie śmierci oficerów o tak wysokich rangach powoduje pozytywny efekt propagandowy po stronie ukraińskiej, dodaje otuchy żołnierzom na froncie, a także zwykłym obywatelom, motywując ich do oporu. Za to dla strony rosyjskiej powoduje efekt zwątpienia oraz zmusza władze do ukrywania takich strat, często poprzez niepublikowanie nekrologów i potajemne pogrzeby. 

Łączność i rozpoznanie

Wojna na Ukrainie jest kolejnym konfliktem, który obrazuje, jak ważne są nowoczesne środki łączności i rozpoznania, nierozerwalnie ze sobą związane. Wpływają one w ogromnym stopniu na świadomość sytuacyjną dowódców i wywierają niepośledni wpływ na działania wojsk po obu stronach konfliktu. 

Podstawowym środkiem łączności na polu bitwy są radiostacje lub radiotelefony. W wypadku nowoczesnych armii takie urządzenia są wyposażone w zabezpieczania kryptograficzne, zapobiegające odczytaniu wiadomości nadawanych otwartym tekstem oraz hopping częstotliwości, czyli „skakanie” sygnału po częstotliwościach w kolejnych odstępach czasu (często kilka razy na sekundę) w ramach dostępnego pasma. Takie działanie ma zapobiegać zakłóceniom oraz namierzeniu urządzenia nadawczego metodą triangulacji. SZU jeszcze podczas walk na Donbasie w latach 2014–2016 przekonały się, jak ważne jest posiadanie systemów łączności tego typu. W owym czasie siły operacji antyterrorystycznej, składające się z batalionów ochotniczych i na szybko zmobilizowanych oddziałów regularnej armii, były zamuszone do korzystania z przestarzałych radiostacji, pochodzących jeszcze z czasów Związku Sowieckiego – wysoce awaryjnych i podatnych na działanie WRE nieprzyjaciela. W przypadku batalionów ochotniczych często głównym środkiem łączności był telefon komórkowy, co ze względu na dominację na tamtym terenie sieci telefonicznych operatorów rosyjskich prowadziło do łatwego podsłuchiwania rozmów przez nieprzyjaciela i wielu wypadkach do namierzenia oraz ostrzelania artylerią właściciela urządzenia. Doświadczenia te spowodowały bardzo szybką przebudowę systemu łączności armii ukraińskiej – tak by zapewnić wszystkim jednostkom jednolite środki łączności. W armii rosyjskiej analogiczna nowoczesna łączność funkcjonuje głownie w jednostkach elitarnych, które są wyspami nowoczesności w morzu przestarzałego, często posowieckiego sprzętu wojskowego. Najczęściej występującą radiostacją tej klasy jest R-187P-1 „Azart”, opracowana w ramach zbiorczego programu indywidualnego wyposażenia żołnierza „Ratnik”, która jednak nie trafiła na większą skalę do armii rosyjskiej, głównie przez skandale korupcyjne związane z jej zakupem. Dlatego gros środków łączności stanowią radiostacje wyprodukowane jeszcze w czasach ZSRR oraz tanie cywilne radiotelefony dostępne na popularnych, chińskich serwisach handlowych. Sprzęt ten nie jest odporny w żadnym stopniu na działanie WRE oraz może być niebezpieczny dla użytkownika ze względu na dużą wrażliwość na namierzanie metodą triangulacji. 

Kolejnym typem sprzętu o bardzo dużym ciężarze gatunkowym są systemy walki radioelektronicznej. Uzbrojenie tego typu jest przeznaczone do zagłuszania łączności bezprzewodowej, radiolokatorów oraz systemów nawigacji satelitarnej, a także do obrony własnych oddziałów przed efektami odziaływania WRE nieprzyjaciela. Na Ukrainie można zaobserwować intensywne użycie systemów WRE przez wojska rosyjskie, które to systemy służą przede wszystkim do zwalczania Bezzałogowych Statków Powietrznych TB-2 Bayraktar poprzez zagłuszanie ich pokładowych systemów nawigacji GPS. Pewne elementy rosyjskich systemów WRE zostały przejęte przez SZU i prawdopodobnie będą poddane gruntownym badaniom przez specjalistów ukraińskich oraz natowskich, co pozwoli na opracowanie metod zapobiegania zakłóceniom generowanym przez ten element uzbrojenia. Jednocześnie działanie własnych kompleksów WRE tworzy pewien problem. Rosyjskie środki łączności przez to, że w większości legitymują się nieodpowiednią odpornością na odziaływanie systemów operujących w spektrum radiomagnetycznym, są zagłuszane przez własne systemy WRE, co uniemożliwia sprawną komunikację, koordynację działań i dowodzenie. 

Obok łączności podczas konfliktu na Ukrainie ważną rolę odgrywa także rozpoznanie, czyli działania mające na celu wykrycie i ocenę sił nieprzyjaciela. Na najniższym szczeblu są one realizowane przez oddziały rozpoznawcze, które za pomocą środków optycznych, a także aparatów bezzałogowych dokonują rozpoznania oddziałów i stanowisk nieprzyjaciela bezpośrednio na linii frontu. Wykorzystywane są do tego różnego rodzaju optyczne przyrządy obserwacyjne, w tym przeznaczone do obserwacji nocnej (np. lornetki wyposażone w sensory noktowizyjne lub termowizyjne), a także BSL, od małych urządzeń startujących „z ręki” (np. Polskie FLYEYE) po duże, wyposażone w zawansowany sprzęt elektrooptyczny, zdolne do przenoszenia uzbrojenia (np. Bayraktar TB2). O ile sama konstrukcja płatowca jest dość prosta, często przy budowie wykorzystywane są elementy powszechnie dostępne na rynku cywilnym, jak np. silniki modelarskie, jednak, jeśli chodzi o system łączności i nawigacji takiego statku, wymagana jest wysoka odporność na działania WRE, której nie gwarantują rozwiązania cywilne. Pewnym specyficznym rodzajem bezzałogowców, realizujących również działania rozpoznawcze, jest amunicja krążąca, czyli małe statki powietrzne wyposażone, obok optyki, we własną głowicę bojową, zdolną do zwalczania celów za pomocą ataku „kamikadze”. Aparaty tego typu są dość tanie w produkcji i by zwiększyć ich skuteczność, działają w „rojach”, liczących nieraz kilkanaście maszyn. Strona ukraińska znacznie skuteczniej wykorzystuje aparaty bezzałogowe niż armia rosyjska, co jest spowodowane znacznie większym ich nasyceniem w SZU oraz lepszym wyszkoleniem. Niska skuteczność rosyjskich BSL jest także spowodowana zdecydowanie gorszą jakością tych aparatów pod względem łączności i optyki (odkryto m.in., że rosyjski BSL Orlan-10 jako urządzenie obserwacyjne wykorzystuje cywilny aparat fotograficzny, niebędący w stanie zapewnić odpowiedniej jakości obrazu na większych dystansach obserwacji. Na szczeblu taktycznym rozpoznanie realizuje także działania z zakresu naprowadzania środków bojowych (samolotów, rakiet i artylerii) na cele nieprzyjaciela. 

Wyższy szczebel rozpoznania (operacyjny) wykorzystuje także bezzałogowe statki latające, choć są to urządzenia o zdecydowanie bardziej zaawansowanej długotrwałości lotu, przekraczającej 12 godzin. Obok bezzałogowców używane są samoloty rozpoznania radioelektronicznego oraz maszyny   wczesnego ostrzegania i dozoru przestrzeni powietrznej (AWACS), realizujące zadania z zakresu rozpoznania radiolokacyjnego (RIINT) oraz rozpoznania sygnałów elektromagnetycznych (SIGINT). Maszyny tego typu są wyposażone w radiolokatory i urządzenia optoelektroniczne, służące do wykrywania środków napadu powietrznego, a jednocześnie przy pomocy tych systemów możliwe jest wykrywanie emisji radiomagnetycznych, co pozwala na wykrycie radiolokatorów oraz stanowisk dowodzenia nieprzyjaciela. Po stronie rosyjskiej na Ukrainie zauważono użycie samolotów tego typu (A-50), ale przez brak informacji w wolnym dostępie trudno ocenić ich skuteczność. Ukraina nie posiada maszyn AWACS; w jej wypadku takie rozpoznanie jest realizowane przez samoloty natowskie operujące w przestrzeni powietrznej Polski i Rumunii oraz znad wód międzynarodowych Morza Czarnego, które dzięki łączności w czasie rzeczywistym ze stanowiskami dowodzenia SZU pozwalają na skuteczniejsze odpieranie ataków powietrznych wykonywanych za pomocą pocisków manewrujących, gdzie wczesne wykrycie takiego celu pozwala na lepsze zaplanowanie kontrakcji. Dzięki urządzeniom wykrywającym emisje radiomagnetyczne możliwe jest wykrywanie i niszczenie rosyjskich sztabów, a także łatwiejsze planowanie i wykonywanie operacji powietrznych przy działającej obronie przeciwlotniczej (np. atak ukraińskich śmigłowców Mi-24 na zbiorniki paliwa w Biełogrodzie w nocy z 30 kwietnia na 1 maja). Obok samolotów AWACS NATO dostarcza siłom ukraińskim rozpoznanie satelitarne, dzięki któremu możliwe jest budowanie obrazu pola walki i powiększanie świadomości sytuacyjnej. Dane te, przekazywane w czasie rzeczywistym, umożliwiają określanie, z odpowiednim wyprzedzeniem, potencjalnych kierunków działań nieprzyjaciela, dzięki czemu dowództwo sił ukraińskich jest w stanie zaplanować powstrzymywanie wojsk FR.  

Podsumowanie

W pierwszej fazie walk, mimo braku przewagi liczebnej, siłom rosyjskim udało się wejść w przestrzeń operacyjną SZU. Zostało to dokonane głownie dzięki przewadze strony atakującej w możliwości wyboru czasu i miejsca prowadzonych działań. W toku dalszych walk ujawniły się poważne problemy dotyczące jakości dowodzenia, wydajności logistyki oraz braku zdolności do efektywnego pozyskiwania i przetwarzania informacji. Przełożyło się to na wysokie straty i doprowadziło do zatrzymania działań ofensywnych wojsk rosyjskich. Armia ukraińska – wykazując się wysoką elastycznością – była wstanie utrzymać duże ośrodki miejskie, które posłużyły jako bazy do wypadów powodujących przerywanie łańcucha logistycznego oraz wysokie straty u nieprzyjaciela. Także zdolność do uchronienia przed zniszczeniem własnych systemów obrony przeciwlotniczej i skuteczne wykorzystanie ich w trakcie walk ograniczyło działania lotnictwa nieprzyjaciela i pozwoliło na skuteczne zwalczanie środków napadu powietrznego, co uchroniło znaczną część infrastruktury krytycznej przed zniszczeniem, umożliwiając stawianie skutecznego oporu przez dłuższy okres czasu. Mimo że strona ukraińska była zmuszona do działań reaktywnych w stosunku do poczynań sił rosyjskich, dzięki przewadze informacyjnej udało się jej utrzymać swoje pozycje oraz zmusić wroga do ograniczenia swoich pierwotnych zamierzeń.   

Duże straty oraz brak możliwości zapewnienia wydajnej logistyki doprowadziły do podjęcia, pod koniec marca, decyzji o ewakuowaniu jednostek rosyjskich z frontu północnego oraz oddziałów działających na kierunku miasta Sumy. Dokonano redukcji celów do zdobycia całości terytorium obwodów Donieckiego i Ługańskiego oraz utrzymania korytarza lądowego z okupowanym Krymem. Zdecydowano także powołać nowego dowódcę operacji specjalnej, gen. Aleksandra Dwornikowa, centralizując dowodzenie nad wojskami rosyjskimi na terytorium Ukrainy. Konsolidacja sił FR doprowadziła także do poprawienia efektywności logistyki i ułatwiła dowodzenie. Zmienił się także charakter prowadzonych działań, wojna manewrowa została zastąpiona walkami pozycyjnymi, przypominającymi te z czasów I wojny światowej, gdzie SZU próbują utrzymać wcześniej ufortyfikowane linie obronne utworzone w terenie przygotowanym operacyjnie (pola minowe, zasieki, rowy przeciwpancerne). Strona rosyjska stara się za pomocą „walca ogniowego” zniszczyć te pozycje i metodycznie wypychać wojska ukraińskie z ich terenu. Taka metoda działań niweluje niedobory łączności wojsk FR, jednocześnie prowadzi do wysokich strat po obu stronach. Wojska ukraińskie podczas walk będą dążyć do jak najskuteczniejszego manewrowania swoimi odwodami w celu zatrzymania prób penetracji własnych linii obronnych.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Relacje polsko-białoruskie w świetle wojny na Ukrainie 

Obie strony poniosły w trakcie działań znaczne straty zarówno w sile żywej, jak i w sprzęcie wojskowym. W wypadku sił rosyjskich można zauważyć ruchy mające na celu mobilizacje nowych rekrutów i rezerwistów, jednak bez wprowadzenia stanu wojennego będzie to trudne zadanie. Jednocześnie zaczynają docierać do nas informacje o problemach z odtwarzaniem potencjału jednostek pancernych, spowodowanych niedoborem rezerw pojazdów i części gotowych do użycia w krótkim okresie czasu. Także siły ukraińskie dążą do odbudowy swojego potencjału, starając się oszczędzać jednostki wojsk operacyjnych poprzez wysyłanie na front oddziałów obrony terytorialnej. Jednocześnie na bazie zachodnich dostaw sprzętowych próbują odtworzyć silną rezerwę, która w dłuższej perspektywie będzie zdolna do wyparcia nieprzyjaciela z granic państwa.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 1-2(7-8)/2022.

Grafika: pixabay.com

 

Skip to content