Zwycięstwo Braci Włochów Giorgi Meloni 25 września 2022 r. było spodziewane, ale nieoczywiste były jego konsekwencje. Był to największy sukces wyborczy ruchów narodowo-populistycznych od czasu elekcji Donalda Trumpa. Po raz pierwszy od śmierci generała Franco władzę w państwie Europy Zachodniej przejmowała partia sytuująca się na prawo od demoliberalnego głównego nurtu – w dodatku mająca rodowód postfaszystowski. Establishmentowe media także w Polsce straszyły dochodzącą do władzy „prorosyjską skrajną prawicą? Z drugiej strony oczywiste było, że zwłaszcza ugrupowaniom tego rodzaju łatwiej jest wygrać wybory niż realizować swój program. Od początku pojawiały się też pytania o trwałość rządu – Włochy delikatnie mówiąc nie słyną przecież ze stabilności politycznej.
Zobacz także: Wybrane zmiany w systemie wyborczym Armenii
Symboliczny wymiar zmianie politycznej nad Tybrem nadawał fakt, że przypadała ona dokładnie na setną rocznicę przejęcia władzy przez faszystów. Benito Mussolini został premierem Włoch w październiku 1922 r. Giorgia Meloni została premierem Włoch w październiku 2022 r. Oboje zostali szefami rządu we względnie młodym wieku – Mussolini miał 39 lat, a Meloni 45. Mimo to obecna premier ma za sobą aż 30 lat doświadczenia politycznego – jeszcze jako nastolatka została aktywistką Włoskiego Ruchu Społecznego (MSI), partii założonej w 1946 r. przez dawnych faszystów. Nazwa odwoływała się bezpośrednio do Włoskiej Republiki Społecznej, czyli istniejącego między 1943 a 1945 r. państwa na terenie północnych Włoch okupowanych przez Niemcy po obaleniu Mussoliniego i przejściu rządu marszałka Badoglio na stronę aliantów.
Młoda Meloni deklarowała, że Mussolini był wielkim mężem stanu, zgodnie z linią MSI. Przeskakiwała szybko kolejne szczeble w partii, bo idealnie pasowała do potrzeby odświeżenia jej wizerunku. Niska młoda blondynka szła dokładnie w kontrze do stereotypowego missino, niebezpiecznego nacjonalisty. Meloni nie miała też osobiście żadnych rodzinnych powiązań z systemem Mussoliniego, które miała większość czołowych postaci środowiska.Wydaje się, że często nie była traktowana do końca poważnie przez mężczyzn, widzących w niej wygodną, niesamodzielną paprotkę – a później była w stanie ich ogrywać i awansować dalej.
Również po „zwrocie z Fiuggi” i liberalizacji przekazu partii dokonanej przez Gianfranco Finiego. Meloni potrafiła zgrabnie umieszczać zrozumiałe dla „nostalgicznego” odbiorcy odwołania w swoich wystąpieniach – np. mówiąc o „walce krwi ze złotem“, czyli używając dewizy włoskiego SS. Sukces Meloni wziął się w znacznej mierze z jej umiejętności zgrabnego personalizowania przekazu dostosowywanego do odbiorców -potrafi w razie potrzeby operować językiem faszystowskim, konserwatywnym, katolickim, liberalnym, socjalnym. Potrafi wchodzić w rolę wyrazistej buntowniczki i potrafi używać mdłej mainstreamowej papki. Z jednej strony kreuje się na underdoga, wojowniczkę która mimo trudnej sytuacji życiowej (Wychowywanie przez samotną matkę, która pierwotnie miała zabić nienarodzoną jeszcze Giorgię wobec porzucenia przez ojca, ale zrezygnowała z tego w ostatniej chwili. Ojciec cwaniaczek-hedonista, który skończył wiele lat później w hiszpańskim więzieniu za próbę przemytu narkotyków. Konieczność imania się od młodego wieku różnych prac typu kelnerka, szatniarka, opiekunka do dzieci) zaszła na sam szczyt by walczyć z systemem i reprezentować interesy ludu włoskiego, a z drugiej strony jest zawodowym politykiem. Od 2006 r. nieprzerwanie zasiada w parlamencie, była trzy lata ministrem u Berlusconiego. Jedna z jej włoskich biografek porównała Meloni do Janusa – boga o wielu twarzach. W końcu oboje są z Rzymu.
Meloni wygrała wybory w znacznej mierze dzięki obietnicy stabilności i dania Italii władzy pochodzącej z wyborów. Po obaleniu dominującego długo scenę polityczną Berlusconiego w 2011 r. przez prezydenta Napolitano (wieloletniego działacza Włoskiej Partii Komunistycznej), przez kolejne jedenaście lat Włochy miały siedem rządów tworzonych przez sześć różnych koalicji. Żaden z premierów nie był po prostu szefem partii, która z nim na czele wygrała wybory – kolejne gabinety wyłaniały się wskutek zakulisowych układów, gier frakcyjnych i parlamentarnych. Ostatnim wybranym „normalnie” premierem był Berlusconi, a Meloni weszła w jego buty. Giorgia tym samym stała się polityczną dziedziczką miliardera wraz z jego śmiercią w czerwcu tego roku. Przejęła stworzoną przez niego koalicję centroprawicy – sojusz dawnych postfaszystów, dawnych zwolenników odłączenia się Północy i osobistej, tworzonej jako produkt marketingowy partii Silvio. Dąży także do przejęcia politycznego wsparcia jego imperium medialnego, czemu służą dobre relacje z córką zmarłego, Mariną Berlusconi. Stopniowo wymienia także kadry i dziennikarzy mediów publicznych, a przekaz państwowej RAI stał się bardziej sprzyjający rządowi i prawicy.
Podstawowym celem każdego polityka jest zdobycie władzy, a gdy już się przy niej znajdzie – jej utrzymanie. We włoskich warunkach Meloni mogła obawiać się losu, który spotkał trzy z czterech rządów wspieranych przez jej środowisko polityczne po 1945 r., czyli obalenia wskutek presji zewnętrznej. Czynnikami działającymi potencjalnie w takim kierunku są wywodzący się z chadeckiej centrolewicy prezydent Sergio Mattarella, Komisja Europejska, rządy Niemiec i Francji, szerzej włoski i europejski establishment. Trzeba pamiętać, że obaj koalicjanci Meloni uczestniczyli w technokratycznym rządzie Mario Draghiego – choć stracili przez to sporo wyborców na rzecz Braci Włochów.
W 1960 r. rząd Tambroniego, stworzony przez chadecję z poparciem MSI, upadł już po czterech miesiącach. W 2011 r. miało miejsce wyżej wspomniane usunięcie czwartego gabinetu Berlusconiego podczas kryzysu strefy euro i zastąpienie go nieznanym wcześniej ekonomistą Mario Montim. Najbliższą analogią dla Meloni mogły jednak być losy pierwszego rządu Berlusconiego. W 1994 r. nowo powstała koalicja centroprawicy wygrała wybory, a miliarder został premierem zaledwie dwa miesiące po ogłoszeniu, że wchodzi do polityki. Miał zacząć nową epokę w dziejach Włoch. W praktyce po ledwie pół roku stracił większość, a premierostwo już po ośmiu miesiącach. Rozbita została bowiem jego koalicja, z której wycofała się Liga Północna. Berlusconi mówił o spisku lewicy, prokuratury i prezydenta ten ostatni miał powiedzieć szefowi Ligi Umberto Bossiemu, że jeśli nie porzuci Berlusconiego, to skończy razem z nim w więzieniu. Wtedy pierwszy raz Włochy miały rząd technokratyczny – premierem został ekonomista Lamberto Dini.
Meloni mogłaby być bezpieczniejsza, gdyby prawica miała swojego prezydenta. Jednak w styczniu zeszłego roku po ośmiu głosowaniach w parlamencie, które nikogo nie wyłoniły, Salvini i Berlusconi zdecydowali się poprzeć na drugą kadencję wywodzącego się z chadeckiej centrolewicy i sycylijskiej rodziny politycznej Sergio Mattarellę. Także ojciec Mattarelli Bernardo i brat Piersanti byli ważnymi politykami chadecji, oskarżanymi również o konszachty z mafią. Starszy brat obecnego prezydenta został zamordowany przez cosa nostra w 1980 r. Kilka lat wcześniej zabity został Aldo Moro – najważniejszy polityk chadeckiej lewicy, zwolennik „,historycznego kompromisu” między Chrześcijańską Demokracją a Partią Komunistyczną, a także patron zabitego Piersantiego Mattarelli. Tego rodzaju mordy, podobnie jak relacje na styku polityki, przestępczości zorganizowanej, służb specjalnych, finansjery, masonerii i skrajnych organizacji politycznych (neofaszystów, Czerwonych Brygad etc.) do dziś są owiane tajemnicą. Istotne jest jednak, że Sergio Mattarella wywodzi się z samego jądra włoskiego establishmentu. W tej roli Sycylijczyk występuje także jako głowa państwa, mająca teraz mandat aż do stycznia 2029 r.
82-letni Mattarella wie, że w styczniu 2022 r. Meloni zdecydowanie protestowała przeciwko jego reelekcji, a potem przez kilka miesięcy właśnie ze względu na nią dalsza współpraca Braci Włochów z Salvinim i Berlusconim wisiała na włosku.
Wie też, że ważnym postulatem środowiska Meloni od dekad jest reforma ustrojowa na wzór francuskiej V Republiki, z gaullistowskim modelem silnego prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych. Taki system byłby zdecydowanie bardziej stabilny i odporny na obalanie rządów wskutek gier frakcyjnych. Nie byłoby w nim też miejsca na demoliberalnego monarchę wywierającego nacisk na rząd i chętnie wprowadzającego technokratów w miejsce polityków wybranych w wyborach. Meloni mogłaby przeprowadzić taką reformę drogą referendum konstytucyjnego. Oznaczałoby to jednak także de facto poddanie pod głosowanie skrócenia kadencji Mattarelli, który w oczywisty sposób niekoniecznie byłby tym zachwycony. Meloni musiałaby też być pewna, że ma stabilne poparcie społeczne. Reformę stabilizujące Włochy poprzez wzmocnienie premiera względem parlamentu próbował tą drogą w 2016 r. przeforsować Matteo Renzi, wyjściowo młody, popularny i rządzący już dwa lata polityk liberalno-lewicowy. W praktyce doprowadziło to jednak do zjednoczenia się wszystkich jego przeciwników od prawicy po socjalistów, porażki 41% do 59% i dymisji Renziego.
Jak na razie Meloni wypracowała jednak modus vivendi z Mattarellą oraz Komisją Europejską. Pani premier przyjęła miękki kurs, utrzymując poparcie i zajmując się głównie popularnymi, lecz mało kontrowersyjnymi sprawami, takimi jak obniżenie i uproszczenie podatków czy zmianami mającymi uprościć i przyspieszyć pracę sądów. Pierwszy rząd Giorgii Meloni trwa już dłużej niż pierwszy rząd Silvio Berlusconiego. Meloni wzmocniła śmierć tego ostatniego, eliminująca z rozgrywki jedynego polityka w ramach koalicji mającego większy autorytet od niej, potencjalnie mogącego doprowadzić do wywrócenia rządu. Szefowa Braci Włochów udowadnia szerokiemu odbiorcy krajowemu i międzynarodowemu, że potrafi być „odpowiedzialna”, że umie rządzić państwem, że nie jest skrajnie prawicową wariatką, której zbliżenie się do władzy będzie oznaczać katastrofę lub nawrót faszyzmu. Słońce dalej wschodzi, krowy dalej dają mleko, a pieniądze z UE (Włochy są największym beneficjentem KPO) dalej spływają. Meloni znajduje sobie także sojuszników w ramach establishmentu, takich jak znany dziennikarz Bruno Vespa. O tym procesie trafnie pisał niedawno pisarz i publicysta Marcello Veneziani, przestrzegający, że „to nie Vespa jest z prawicy, tylko prawica się vespizuje”:
„Każdy, kto obejmie władzę, aby uspokoić kraj i wysłać wiadomość o trwałości i stabilności, musi zostać chadekiem. Musi zaciemnić się w sensie Bruno Vespy. Chadecja to uspokajająca, odwieczna szarość włoskiej polityki. Ludzie go nienawidzą, ponieważ był w telewizji jeszcze przed Risorgimento i ponieważ wysysa zewsząd za dużo pieniędzy; ale jego odporność na czasy i rządy oraz zdolność do osiągania zysków z każdego biznesu jest dowodem jego wszechstronności. (…) Vespa jest symbolem ciągłości naszego kraju. Ośmiornica Vespa syntetyzuje ducha narodowego. Jest jednocześnie wciągająca i nieuchwytna, obejmuje i dusi. (…) Przestudiuj fenomenologię tej antropomorficznej ośmiornicy, jeśli chcesz zrozumieć Włochy, które trwają. Aby objąć rządy na długi czas, Meloni próbuje za jego pośrednictwem dokonać fuzji”.
Znaczenie ma tu oczywiście także sytuacja międzynarodowa. Meloni oczekuje wyników wyborów w Hiszpanii, w Polsce i do Parlamentu Europejskiego (tekst został wydany przed tymi wyborami), a następnie formowania nowej Komisji Europejskiej latem 2024 r. W optymistycznym scenariuszu może stać na czele bloku trzeciego, czwartego i piątego największego państwa UE, mieć duży udział w formowaniu KE na kolejne 5 lat i patronować częstszemu głosowaniu razem w PE trzech grup, do których należą trzy partie tworzące włoską koalicję – Tożsamości i Demokracji (Salvini, Le Pen, AfD), Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (Meloni, PiS, Vox) i Europejskiej Partii Ludowej (Forza Italia śp. Berlusconiego, dziś na czele z wicepremierem i ministrem spraw zagranicznych Tajanim). Rządy EKR-EPL funkcjonują już w czterech krajach (Włochy, Czechy, Finlandia, Szwecja). Te trzy grupy razem wzięte mogą przy dobrych wiatrach mieć wynik w okolicach połowy mandatów – w 2019 r. było to 42%. Z drugiej strony równie dobrze może się okazać, że w Hiszpanii i Polsce rządzić będą odpowiednio lewica i centrolewica, a w PE Meloni zostanie postawiona przed wyborem – jeśli chcesz być częścią większości, to przejdź do EPL, a potem standardowo dogadamy się z liberałami i lewicą. Kiedy ty patrzysz w otchłań, otchłań patrzy w ciebie. Kiedy Meloni patrzy w establishment, establishment patrzy w Meloni. Z naszego punktu widzenia kluczowe jest, żeby zdawać sobie sprawę, że wynik wyborów w Polsce ma znaczenie dla całej Europy.
Zobacz także: Separatyzm gagauski jako przejaw prorosyjskich sympatii w Republice Mołdawii
Konserwatywni i katoliccy wyborcy dostali jak na razie dwa prezenty – penalizację surogacji dokonywanej nie tylko we Włoszech, ale również za granicą oraz nakaz umieszczania w dokumentach dzieci ojca i matki przez samorządy – niektóre z nich forowały tu agendę homoseksualną mimo braku prawnej możliwości adopcji dzieci przez pary inne niż kobieta i mężczyzna. Lewicowe media jedno i drugie przedstawiają jako straszliwą „kampanię przeciw osobom LGBT i tęczowym rodzinom”, którym odbiera się „prawo do posiadania dzieci” Meloni konsekwentnie mówi w kontrze o „prawie dziecka do posiadania ojca i matki”.
Najbardziej żywym tematem dla Włochów jest jednak imigracja. Meloni obiecywała z opozycji „blokadę morską” łodzi napływających z Afryki przez Morze Śródziemne. Po objęciu władzy przyjęła jednak miękką taktykę ograniczania możliwości lewicowych NGOsów współpracujących z przemytnikami (m. in. rekwirowanie im statków jeśli nie wykonują poleceń służb), podwyższenia kar za przemyt, negocjowania aż państwami Afryki Północnej zatrzymywania imigrantów na lądzie oraz szukania w Afryce chętnych do przyjmowania u siebie imigrantów deportowanych z Włoch. Argumentami w rozmowach mają być oczywiście przede wszystkim pieniądze – na tej zasadzie na blokowanie imigrantów dogadał się kiedyś Berlusconi z Kaddafim. Pani premier konsekwentnie powtarza, że rozwiązaniem imigracji jest stabilizacja sytuacji w Afryce, a nie przyjmowanie wszystkich chętnych. Sukcesem Meloni jest wciągnięcie w rozmowy polityków unijnego establishmentu – na rozmowy do Tunezji wspólnie poleciała z nią Ursula von der Leyen i premier Holandii Mark Rutte, co część mediów okrzyknęła zdradą liberalnych wartości i praw człowieka. W praktyce jednak mimo otrzymania unijnych milionów Tunezja nie powstrzymuje – nie jest w stanie lub nie chce – większości imigrantów. Według danych rządowych zatrzymała w tym roku 40 tysięcy, ale przedostało się 100 tysięcy. Imigranci trafiają we Włoszech do zamkniętych obozów, ale ich liczba stale rośnie, a wielu z nich stara się uciec i przedostać do włoskiego społeczeństwa. Meloni za nieskuteczność na tym polu atakowana jest także przez lewicę, która mści się za lata słuchania tych samych zarzutów w drugą stronę. Powoli narasta także rozczarowanie na prawicy, choć póki co nie widać go w sondażach. Jeśli jednak Meloni kazałaby wojsku twardo nie odławiać żadnych imigrantów, doprowadziłoby to z pewnością do śmierci części z nich i konfliktu z Francją, której porty są następne w kolejce i z którą relacje i tak są oziębłe. Już teraz jakiekolwiek ciała wpływające na brzeg wywołują histeryczną reakcję mediów, krzyczących o faszystowskim rządzie ignorującym ludzkie cierpienie. Jasne jest też, że zaostrzeniu linii sprzeciwia się prezydent Mattarella i Unia Europejska. Jeśli jednak Meloni w ciągu kilku lat rządów nie stworzy w ten lub inny sposób skutecznego systemu deportacji i odstraszania imigrantów, będzie to porażka najważniejszego elementu programu jej środowiska i interesu narodowego Włochów.
Z jednej strony Meloni się „normalizuje” i zrzuca łatkę „skrajnej prawicy”, co ma wpływ również jej zwrot w stosunku do Rosji po 24 lutego i kontynuację wsparcia militarnego dla Ukrainy. Część liberalno-lewicowych komentatorów obawia się, że dzięki temu 46-letnia Meloni stanie się trwałym przywódcą Włoch, a na przestrzeni czasu będzie w stanie stopniowo realizować swój prawicowy program po umocnieniu się w Europie, stabilizacji poparcia i słabnięciu Mattarelli (choćby czysto zdrowotnemu, nie można też wykluczać śmierci 82-latka lub odejścia ze względu na słaby stan zdrowia). Z drugiej część establishmentu liczy, że Meloni zostanie po prostu zneutralizowana i nie przeprowadzi we Włoszech żadnej głębokiej zmiany w kierunku narodowo-konserwatywnym, a duża część środowisk jej koalicji zostanie skutecznie otorbiona przez grupy interesu dążące do utrzymania status quo. Jej rządy są dziś stabilne, ale za cenę licznych ustępstw i odkładania spraw na później.
Warto pamiętać, że to starożytny Rzym dał nam nie tylko boga Janusa, ale także wiele zwrotów tworzących nasz język. Kunktator – „osoba umyślnie z czymś zwlekająca lub przeciągająca coś” – to w pierwszej kolejności przydomek Kwintusa Fabiusza Maksimusa, dowódcy który w III w. p.n.e. podczas wojen z Hannibalem grał na czas, oszczędzał życie żołnierzy i promował taktykę dokonywania punktowych uderzeń zamiast frontalnej konfrontacji. Nazywano go później także „tarczą Rzymu. Ostatecznie Rzym zwyciężył, do czego przysłużył się nie tyle Fabiusz „Kunktator”, co bardziej ofensywny Scypion. Tak jak pisała sama przyszła premier jeszcze w czasach opozycji: „ostatecznie liczy się, czy ty bardziej zmienisz system, czy to system bardziej zmieni ciebie”
Zainteresowanych bliżej włoską sceną polityczną odsyłam do swojej książki o Giorgii Meloni i drodze do władzy jej środowiska, która ukazała się niedawno w Wydawnictwie Dębogóra.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 1(11)/2023.
fot. pexels.com