Dwa wierzenia
“Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.” Cytat ten znajdujemy w akcie założycielskim Akademii Zamojskiej. Zdanie to jest stwierdzeniem. Chociaż podświadomie czujemy prawdziwość stwierdzenia, nie ma człowieka, który potrafiłby oszacować ile jest w nim fałszu. Ważniejsze jest, że wyraża ono pewne przekonanie swojego autora i możemy zakładać jego wiarę w to zdanie. Takie stwierdzenie, na pierwszy rzut oka oczywiste, posiada cechy ujawniające się przy kolejnym wejrzeniu. Są to prostota, powszechność i wiekowość. Wielu ludzi, jak nie prawie wszyscy chodzący po ziemi w różnych okresach historii przypisywało duże znaczenie wychowaniu. Ideolodzy, którzy negowali wychowanie również zdawali sobie sprawę z jego siły. Właśnie przekonanie o tej sile towarzyszy nam od dawna i z pewnością jest starsze od pisma, bowiem bez przekazania wiedzy i formowania młodych nasz gatunek nie przetrwał by do stworzenia znaków graficznych. Wielkie rewolucje obyczajowe również realizowały tę wiarę, lecz zmieniały porządek w kwestii pełnienia ról wychowawcy oraz wychowanka.
Idea wychowania jest przedziwnie splątana z inną ideą, która ma cechy powszechności, prostoty i wiekowości. Mowa o dziedziczeniu pożądanych cech. Myśl o tym, że człowiek ma jakieś wrodzone talenty, pierwotnie wynika tylko z obserwacji, gdyż nie było wystarczających możliwości do przeprowadzenia dowodu naukowego. Jednak przez wiele wieków sama obserwacja była wystarczająca, aby de facto tworzyć podwaliny teoretycznie sterylnych porządków społecznych, ustrojów monarchii, systemów kastowych i religijnych. Oczywiście w rozlicznych przykładach z historii zachodzi zniekształcenie jej form przez czasy i kulturę, lecz podwalina pod formy jest stała. Nie jest trudno zauważyć ziarno prawdy w dziedziczeniu predyspozycji, bowiem wystarczy spojrzeć na różnicę w budowie ciała sportowców parających się innymi dyscyplinami. Powierzchowność tej wzrokowej analizy ciał nie jest jednak wystarczająca aby mówić o wielowiekowym przekonaniu, na którym można budować cywilizację. Przecież nie jest w celu endogamii – będącej jednym z mechanizmów wynikających z opisywanej podwaliny – aby poprzez zbyt bliskie pokrewieństwo stworzyć predyspozycje fizyczne do bycia gwarantem porządku społecznego. To przekonanie o dziedziczeniu jest o wiele głębszą ideą, która potrafi swoją głębią zmusić człowieka do zasypania tej głębi ufnością. Wzmianki o tym znajdujemy w naszym kręgu kulturowym w starożytności. Platon przytacza mit „o czterech synach ziemi”1, gdzie o roli w państwie decyduje „skład” człowieka, a niedopasowanie jego składu do roli powoduje rozpad państwa. Inną poszlakę wiekowości tej wiary znajdujemy w Starym Testamencie w Księdze Sędziów2, w przypowieści Jotama o drzewach. Wyjęta z kontekstu pokazuje ona dążenie do władzy tych, którzy ograniczają się do jednej wartości, jednak w kontekście późniejszej historii zaświadcza ona o tym, że król nie powinien być wybrany tylko ma się nim urodzić i jako król objawić. W późniejszych wiekach wyraźnie widać ten wzorzec zrodzenia się do bycia elitą również u szlachty, przykładowo Sarmatów. Jest to dobry moment aby powrócić do splątania dwóch wierzeń. Wychowanie i dziedziczenie w świecie idealnym są splątane w zobowiązaniu, że zajdzie między nimi współpraca, mająca na celu uwidocznić pożądane cechy.
Ich źródło
Żeby wyjaśnić to zjawisko trwania idei pomimo zmiennych czynników zewnętrznych warto posłużyć się alegorią. Załóżmy, że idea to wirus. W organizmie gospodarza może się namnażać i przetrwać, jednak bez nosiciela jest martwa. Posiada również zaraźliwość, gdyż ludzie siebie przecież potrafią wzajemnie przekonywać. Analogicznie można się na idee uodpornić, można ją przechorować, można ją w sobie namnażać i rozsiewać na innych. Będzie ona również podlegać mutacjom. Różnicą między wirusem a ideą może być to, że podobne idee mogą powstać samorzutnie w ludziach, którzy nie mieli ze sobą styczności. Wynika to z opisanego wyżej zjawiska budowania myśli na podstawie obserwacji. Istotne jest podobieństwo obserwowanych zjawisk, wynikające z podobieństwa ludzkich zachowań, tak jak podobieństwo narzędzi używanych w różnych kulturach wynika prawdopodobnie z identycznego działania i kształtu ludzkiej dłoni. Im prostsza, powszechniejsza i starsza idea, tym bardziej przypomina przeziębienie – każdy ją przechorował. Wiele jest do zaobserwowania takich przekonań u ludzi, stałych w swoich trzech cechach, jak chociażby postawa scjentyzmu, melioryzmu, religijności naturalnej i innych, które z całą pewnością istniały w ludziach nawet przed ich zdefiniowaniem. Stwierdzenie „wszystko już było” to również dobry przykład. Poglądy, przesądy, idee towarzyszące nam oczywiście przechodzą przez filtr realiów cywilizacji i kultury. Jeżeli jednak wskazują prosty cel, mogą stać się niezbywalne dla gatunku ludzkiego i być głęboko ukryte nawet w najbardziej progresywnej duszy.
Sąd realizujący3
Potrzeba wychowania raczej nie wymaga dowodu. Ale drugie wierzenie? Czy istnieje urodzony do szlachectwa albo czy można w ogóle urodzić się kimś predysponowanym do posiadania w sobie odpowiednich cech myślenia? Z naukowego punktu widzenia zajmuje się tym m. in. genetyka behawioralna. Proponuję przyjrzeć się pracy „Are Political Orientations Genetically Transmitted?”4. Oparta jest ona na badaniach przypadków bliźniąt. Badanie zachowań rodzeństwa bliźniaczego przebiega z rozróżnieniem na monozygoty, które mają taki sam kod genetyczny oraz dizygoty, których kody genetyczne są podobne w 50%, jak u zwykłego rodzeństwa. Badanie to próba odpowiedzi na pytanie o to czy wpływ genów na wzorzec zachowań jest istotny czy pomijalny. Geny bowiem w zasadzie tylko kodują białko i zależnie która część kodu jest aktywna w której komórce, taką komórka ma funkcję. Autorzy podają we wstępie przykład zależności między posiadaniem konkretnej formy genu a zapadalnością na chorobę psychiczną. Konkretnie przykład dotyczy metabolizmu serotoniny i występowania choroby afektywnej jednobiegunowej z zaznaczeniem, że rzadko jest tak aby pojedynczą zmianą uzyskać tak widoczny efekt. Badacze podają, że ważniejszy jest całokształt kodu niż konkretna zmiana. Podany jest również przykład długotrwałego badania na populacji 1000 osób przeprowadzonego w Nowej Zelandii. Okazuje się, że ludzie przeżywający podobne doświadczenia w życiu będą je przechodzić z różnym natężeniem i czasem trwania emocji, zależnie od posiadanych genów.
Eksperyment bliźniaczy jest oparty o różnicę między przytoczoną różnicą w pulach genowych bliźniąt jedno- i dwujajowych. Autorzy zaznaczają jednak, że te pierwsze rodzice traktują częściej podobnie, niczym jedną osobę, choć rodzeństwo nie musi wykazywać podobnych postaw. Daje nam zmienną środowiskową. Przytacza się badania m. in. prof. T.J. Bucharda jr. z lat 90’ XX wieku, w których pada stwierdzenie, że monozygoty mają motywacje do budowania swojej tożsamości poprzez wyraźne różnicowanie swoich zachowań. Jednak późniejsze badania wykazały, iż z wiekiem rodzeństwo staje się do siebie pod względem zachowania coraz bardziej podobne. Stoi to według autorów w sprzeczności z twierdzeniem, że człowieka kształtuje tylko środowisko życia, gdyż mówiąc o dzieciach ich środowisko tworzy rodzina, z wiekiem zaś drogi rodzeństwa się rozchodzą.
Badacze użyli skali konserwatyzmu Wilsona-Pattersona. Jest to zbiór stwierdzeń, z którymi badany się zgadza lub nie. Część stwierdzeń punktuje za postawą konserwatywną, druga część za postawą liberalną. Trzeba nadmienić, że konserwatyzm jest tutaj definiowany nie jako ideologia, a jako postawa, bowiem według autorów pojęcia polityczne są nieostre i utrudniałyby właściwe określenie roli genetyki. Dla lepszego porównania wyników z badania wykluczono te pary bliźniąt dwujajowych, które zawierały rodzeństwo obu płci.
Wnioski, do jakich dotarli autorzy w swoim badaniu, można przedstawić następująco: dzieci wykazują podobieństwo do rodziców w kwestii poglądów na świat. Trzeba również nadmienić, że badacze po analizie wyników uznali, że to właśnie geny i dziedziczenie mają stosunkowo do wychowania i środowiska życia większy wpływ niż zakładano. Dodatkowo zaznaczają, że jeszcze silniejsze podobieństwo przyjmowanych postaw można uzyskać odpowiednim wychowaniem.
Apelacja
Wiara w naukę to oksymoron. Nauka nie jest kwestią wiary, bowiem wymaga dowodów. Co więcej, nauka jest z natury sceptyczna, wymaga od odkrywców negacji. Przytoczona wyżej praca również doczekała się swojej krytyki. Praca „Genes and ideologies”5, autorstwa Evana Charney’a jest polemiką z zawartością powyższego artykułu. Evan Charney jest amerykańskim politologiem i profesorem nadzwyczajnym w Sanford School of Public Policy na Duke University. W jego pracy przytaczany jest tutaj termin „nature vs nurture” (tłumaczenie: „natura czy wychowanie”), którego autorem jest Francis Galton – brytyjski eugenik. Użył tego sformułowania w swoim artykule z 1874 roku. Był to początek długiej debaty w środowisku naukowym. Charney zauważa, że z biegiem lat naukowcy przypisują genetyce odpowiedzialność za coraz bardziej złożone aspekty ludzkiej wiary i przekonań. Zauważa on prostą konsekwencję w myśleniu naukowców, gdyż jeżeli iloraz inteligencji może być dziedziczony, dlaczego nie może być to również altruizm czy postawy konserwatywne aż do wieloczynnikowych wzorców zachowań.
W kontekście krytykowanego artykułu Charney podaje nam swoje zarzuty do zastosowania skali Wilson – Patterson. Skala ta zawiera 50 pojęć, w krytykowanym badaniu zaś zostało użytych tylko 28. Zauważa również, że wszystkie te pojęcia są równoważnie punktowane. Przykładowo: ocena sztuki współczesnej jako „nie” – jest liczona jako punkt dla konserwatyzmu, zaś ocena „tak” jako punkt dla liberalizmu. Dana osoba mogła by się więc zgadzać na aborcję, nie zgadzać na modlitwę w szkole i wciąż być uznana za konserwatywną jeżeli odpowiednio odpowie na zagadnienia związane z muzyką elektroniczną czy „pidżama party”. Charney słusznie zauważa jak zgubna jest ocena przy użyciu skali W – P.
W polemice pada również teza błędnych założeń badawczych w krytykowanej pracy. Podane są tutaj:
-przeświadczenie o możliwości opisania procentowo zależności wpływu genów na daną cechę w opozycji do środowiska życia,
-rozłączność natury i wychowania.
Autor przytacza eksperyment na myszach z 1958 roku6. W dużym skrócie badanie polegało na zamknięciu dwóch grup myszy w dwóch labiryntach. Jeden z nich był „nudny”, bez kolorów, drugi „jaskrawy” poprzez pomalowane różnymi kolorami ściany. Okazało się, że dziedziczność cechy inteligencji jest wysoce istotna po urodzinach. Obie grupy myszy w drugim pokoleniu zachowywały się głupio w zubożałym środowisku i mądrze w środowisku wzbogaconym. Według Charney’a właśnie drugie pokolenie myszy pokazuje nam siłę oddziaływania przez środowisko życia, które według badacza jest dominujące. Stoi to w jawnej sprzeczności z analizowanym przez niego badaniem.
Podane powyżej argumenty są częścią dużo większej polemiki, która jest częścią długotrwałego sporu w środowisku naukowym. Gdy weźmiemy pod uwagę „poprawność polityczną” w obecnych czasach, temat ten jest nie tylko trudny naukowo, jest również trudno go podjąć.
Dwa wierzenia a praktyka
Ciężko jest ustalić matematyczną zależność dwóch wierzeń. Bez matematyki nie będziemy mieli przejrzystego obrazu sytuacji. Na tą chwilę można stwierdzić, że być może istnieją czynniki, które będą wymagały od ludzi więcej lub mniej czasu na przyswajanie pewnych idei. Jest to dobra uwaga praktyczna, wskazująca na pamięć o cierpliwości w uczeniu ludzi. Nie mniej jednak próby wyławiania ludzi naturalnie uzdolnionych – nie tylko do sprawowania rządów – możemy uświadczyć w historii. Miały one różne formy oraz różne skutki. Aleksander Wielki stworzył państwo, w którym przyłączone elity miały współudział w rządzeniu. Po jego śmierci projekt ten przetrwał czas przypisywany jednemu pokoleniu. Imperium rzymskie uzyskiwało długoterminowe skutki wychodząc z pozycji siły, lecz nie przemocy i szkoląc na swoją modłę miejscowe kasty sprawujące władze na nowo podbitych terenach. Ekspansja tego imperium również nie była tak dynamiczna jak starożytnej Macedonii. Feudalizm biurokratyczny w Chinach, mimo swoich wad również miał istotną do rozważenia cechę. Budowano bowiem machinę biurokracji poprzez system egzaminów wyłaniających urzędników państwowych, do których dostęp zapewniały zasługi, nie zaś pochodzenie kandydata. Polska szlachta zaś upatrywała swojej elitarności w micie założycielskim o własnym pochodzeniu. Jednocześnie miała możliwości kształcenia dzieci, z których korzystała.
Porusza mnie fakt przetrwania samej idei tworzenia elit, która przetrwała w ludziach pomimo upadku tych projektów politycznych. Nadmienię w tym miejscu, iż każdy projekt polityczny nawet obecnie może po prostu zniknąć, gdyż jego elita nie jest gwarantem, a pomocą w rozwoju. Obecnie najlepszym przykładem poszukiwania talentów wodzowskich jest harcerska metoda wychowawcza. Model podziału na zastępy idealnie łączy w sobie konieczność współpracy oraz pracę instruktorów aby promować pożądane cechy. Idealnie konserwatywne założenie rozwoju indywidualnego na rzecz wspólnoty.
Przekonania, którym poświęcony jest ten tekst, współgrają również z doktryną katolicką. Obrazuje to chociażby przypowieść o talentach7. Chociaż należy czytać ją w kontekście mądrego korzystania z łask Bożych, można założyć że wrodzone predyspozycje są właśnie taką łaską. Wszyscy słudzy w tej przypowieści otrzymali równe szanse, mimo różnego zakresu obowiązków. Jest to Boża mądrość, z której można skorzystać, choć człowiekowi czasem ciężko jest określić siły innego człowieka. Zaangażowanie jednak można określić z większa dokładnością. Aby wyławiać przyszłych liderów, przyszłą szlachtę, elitę czy ponadprzeciętne talenty w różnych dziedzinach, wymagane jest w początkowych etapach pracy z ludźmi właśnie dawanie równych szans na uwidocznienie swoich cech i ocena zaangażowania. Nie od nas zależy czy trafi się właśnie ten „urodzony”, którego szukamy.
Całość rozważań chciałbym podsumować innym cytatem z Ewangelii wg. św. Mateusza: „Wielu jest powołanych, ale niewielu wybranych”8.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 1(3)/2021.
[Grafika: Magnaci w latach 1576-1586.; Autor: Jan Matejko]
_______________________________
1. Szerzej: Platon – „Państwo” Księga III
2. Sdz 9;7-21
3. „Przekonanie o istnieniu spostrzeganego przedmiotu, zjawiska. Może być prawidłowy (przedmiot, zjawisko rzeczywiście istnieje) lub fałszywy (przedmiotu, zjawiska w rzeczywistości nie ma)” Gałecki Piotr, Szulc Agata, „Psychiatria”, Wrocław 2018, s.38
4. Alford, John R.; Funk, Carolyn L.; and Hibbing, John R., “Are Political Orientations Genetically Transmitted?” (2005). Faculty Publications: Political Science. 7.
5. Perspectives on Politics Vol. 6, No. 2 (Jun., 2008), pp. 299-319 (21 pages) opublikowane przez: American Political Science Association
6. Cooper, R. M., Zubek, J. P. 1958. Effects of enriched and restricted early environments on the learning ability of bright and dull rats. Canadian Journal of Psychology 12, 159-164.
7. Mt 25; 14-30
8. Mt 22; 14