loader image

Myśl Suwerenna

Czy Międzymorze zaorze Trójmorze? Koncepcja Międzymorza jako zagrożenie pozycji Polski w Trójmorzu

🕔 Artykuł przeczytasz w 8 min.

Idea Trójmorza jest projektem w miarę nowym. Ma raptem dopiero pięć lat, gdyż to w 2015 roku doszło do pierwszego spotkania założycielskiego grupy Trójmorza w Nowym Jorku. Wybór miejsca nie jest przypadkowy. Co prawda, większość osób może utożsamiać tę inicjatywę z byłym już duetem polsko-chorwackim (Andrzej Duda i Kolinda Grabar-Kitarović), ale tak po prawdzie to pomysłodawcą, jak i inicjatorem są Stany Zjednoczone Ameryki, a Polska, a jeszcze w mniejszej roli Chorwacja, są tylko wykonawcami woli USA. Według Leszka Sykulskiego Trójmorze jest „instrumentem polityki amerykańskiej, dążącej do rozdzielenia Niemiec i Rosji, oraz stanowiącym element nacisku geopolitycznego na samą Rosję”1.

I można powiedzieć, całe szczęście, bo wiadomo, jak się kończą przedsięwzięcia, za które zabierają się polskie elity polityczne po ’89 roku. Dlatego też tak ważne jest, aby nie utożsamiać Trójmorza z Międzymorzem. O różnicach między tymi dwoma koncepcjami szerzej pisze dr Sykulski w swojej książce „Geopolityka a bezpieczeństwo Polski”2.

Na potrzeby niniejszego artykułu wystarczy zdać sobie sprawę, że Międzymorze było projektem stricte polskim. Natomiast w przypadku Trójmorza, Polska jest jedynie jego twarzą i dopóki wszyscy o tym będą pamiętać, ta koncepcja ma szansę powodzenia. Nawet polskie władze odżegnują się od tych powiązań mówiąc, że nie należy wiązać Trójmorza z „historycznymi koncepcjami, ponieważ w przeciwieństwie do choćby Międzymorza nie ma ona charakteru geopolitycznego, a jej cele są czysto pragmatyczne”3. Co więcej, Międzymorze niesie ze sobą ryzyko przypomnienia niektórym XX-wiecznych demonów, w postaci m. in. konfliktów polsko-litewskich czy polsko-ukraińskich. Chociaż szczerze, to nie należy obawiać się zbytnio pogorszenia relacji z tym drugim krajem z racji na fakt, iż Ukraina została całkowicie pominięta w nowej inicjatywie. A to właśnie to państwo miało być trzonem Międzymorza jako najludniejsze i największe spośród planowanych członków.

Tyle razy zostało już użyte pojęcie Międzymorza, a wciąż nie wiadomo, czym tak właściwie jest. Otóż był to projekt geopolityczny kojarzony głównie z Józefem Piłsudskim, zakładający stworzenie czegoś na wzór sojuszu nowo-powstałych państw pomiędzy Republiką Weimarską a Związkiem Radzieckim. Cel był oczywisty – każdy z tych krajów nie byłby w stanie samodzielnie przeciwstawić się jednemu z tych dwóch narodów. Dlatego też Polska pragnęła utworzyć blok polityczny, który zarówno w kontekście potencjału ludnościowego, jak i gospodarczego byłby w stanie odeprzeć agresję Niemiec lub Rosji. Jednak z perspektywy Litwy, Białorusi, czy Ukrainy wizja ponownego związania się z Rzeczypospolitą czymś na kształt unii federalnej nieodzownie przynosiła na myśl czasy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. A co więcej, przypominała o tym, że ówczesne elity polityczne tych trzech krajów uległy polonizacji. Czy w związku z tym, w dobie rodzących się nacjonalizmów i powstawania nowych państw, taki projekt miał rację bytu? Oczywiście, że nie, jednak zakodowany w Polakach romantyzm, a także prometeizm nie pozwalał spojrzeć na tę kwestię dostatecznie trzeźwo. Nie trzeba było długo czekać, aby się przekonać, iż Międzymorze jest przedsięwzięciem niemożliwym do zrealizowania. Jeszcze w latach 30. XX wieku, po wojnie polsko-bolszewickiej na mocy pokoju ryskiego w 1921 roku, II RP ustaliła granice polityczne z ZSRR. Polska zrezygnowała z pretensji do Kresów, oddając m. in. Mińsk, Słuck, Żytomierz, czy Kamieniec Podolski, a z kolei ZSRR oraz Ukraina z pretensji terytorialnych do Galicji Wschodniej. Od tej pory granica polsko-sowiecka przebiegała wzdłuż linii drugiego rozbioru I RP z 1793 roku z korektą na rzecz Polski w postaci części Wołynia i Polesia4. Te ustalenia odbyły się kosztem Białorusi i Ukrainy, a przecież obowiązywał jeszcze wtedy pakt Piłsudski-Petlura, w którym zobowiązano się walczyć „za wolność naszą i waszą”. Jednak ostatecznie, starczyło sił wyłącznie na utrzymanie niepodległości Polski. I w tym to właśnie momencie jakiekolwiek nadzieje na realizację założeń Międzymorza przestały istnieć. Sam pomysł nie umarł, miał swoich kontynuatorów, chociażby w postaci Konfederacji Polski Niepodległej (KPN) z przewodniczącym prof. Leszkiem Moczulskim. Była to jedyna partia polityczna w najnowszej historii Polski, która w swoim programie politycznym zawarła wprost odniesienia do projektu geopolitycznego o nazwie Międzymorze. Jednak po wielu latach w osobistej rozmowie z profesorem usłyszałem, iż osobiście nie wierzy już w urzeczywistnienie tej idei. Zwłaszcza ze względu na wewnętrzną sytuację na Ukrainie, która wciąż jest w stanie wojny z Rosją. Fakt, że media przestały zajmować się tematem konfliktu, nie jest równoznaczny z tym, iż państwo ukraińskie poradziło sobie z tym kryzysem. Jednakże obecny prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski w jednym ze swoich wystąpień podkreślił, że strona ukraińska może i nawet powinna „być bliskim partnerem w realizacji tych (Via Carpatia i Via Baltica – dop. autora) i innych regionalnych ważnych infrastrukturalnych projektów”5. Na ten moment jest to jednak postawa życzeniowa.

Trójmorze posiada atuty, których zwyczajnie zabrakło w ofercie skierowanej w przeszłości do państw w ramach Międzymorza. Przede wszystkim, ten projekt jest w dużej mierze pozbawiony warstwy politycznej, a zwłaszcza geopolitycznej. Nie jest on przedstawiany jako alternatywa wobec Unii Europejskiej, czy jako próba zawarcia sojuszu przeciwko Niemcom albo Rosji. Z tym oraz innymi mitami narosłymi już wokół Trójmorza, rozprawił się na łamach „Rzeczpospolitej” Michał Kobosko6.

W ramach Trójmorza na pierwszy plan wysuwana jest gospodarka, energetyka i transport, oraz zyski, jakie zaangażowanie w tym projekcie przyniesie każdemu z jego członków. Andrzej Duda w swojej przemowie podczas 2. Szczytu Trójmorza w Warszawie w 2017 roku podkreślił, że „współpraca państw w ramach Trójmorza ma dać Europie trzy impulsy: modernizacyjny, integracyjny i zjednoczeniowy”7. Zwraca się uwagę na inwestycje w poszczególne projekty energetyczne, jak chociażby gazociąg Baltic Pipe oraz budowa kolejnego terminala LNG w Świnoujściu, skąd miałyby zostać poprowadzone rurociągi na południe Europy, aż do Chorwacji. Oprócz tego, w planach jest połączenie całej Europy Środkowej trasami szybkiego ruchu, a także torami kolejowymi, dzięki czemu przejazd z Talinna, czy Gdańska do portów czarnomorskich i adriatyckich zostałby skrócony na tyle, żeby zaczęto rozważać puszczenie transportu międzynarodowego właśnie tymi szlakami. Trójmorze ma być szansą dla krajów leżących pomiędzy Morzem Bałtyckim, Adriatyckim oraz Czarnym na „pokonanie barier infrastrukturalnych i dostrzeżenie wzajemnej atrakcyjności rynków”8. W końcu realnym wydaje się zbudowanie trwałych połączeń na osi północ-południe w tym regionie Europy. Nie należy bagatelizować tych pomysłów z uwagi na prosty fakt, iż na ten moment bezpośrednio zaangażowanych jest aż dwanaście krajów europejskich (Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Słowacja, Czechy, Słowenia, Austria, Węgry, Chorwacja, Bułgaria i Rumunia)9. Gdyby udało się dokończyć już rozpoczęte inwestycje, jak Rail Baltica, czy Via Carpatia, to niewątpliwie ruch handlowy w Europie mógłby odbywać się zupełnie nowymi trasami. Co nie tylko przełożyłoby się na zysk stricte finansowy, ale także pozwoliłoby na zacieśnienie relacji między wyżej wymienionymi krajami. Na początku tego akapitu wspomniałem o tym, iż Trójmorze jest de facto pozbawione aspektu politycznego. I wciąż podtrzymuję to zdanie, ponieważ gdyby zsumować interesy narodowe wszystkich państw uczestniczących, to zrozumiałym by się stało, że racje stanu w poszczególnych krajów wykluczają się wzajemnie albo przynajmniej nie są ze sobą zbieżne. Wystarczy spojrzeć na Polskę, która jako największe zagrożenie dla swojej egzystencji wciąż postrzega Rosję. I o ile takie kraje, jak Litwa, Łotwa czy Estonia w tej kwestii są zdecydowanie zgodne z Polską, to należy zadać pytanie, czy chociażby taka Austria postrzega Rosję w ten sam sposób? Należy w to raczej wątpić. Dlatego też politykę odsunięto na drugi plan, a skupiono się na biznesie. Jednak nie należy o niej całkowicie zapominać, gdyż wtedy mógłby umknąć fakt, iż tą inicjatywą zaczęły interesować się Niemcy, które obecnie mają status obserwatora przy tym projekcie. Jest to jeden z kluczowych powodów, dlaczego nie należy odwoływać się do idei Międzymorza. To właśnie, obok Rosji, polskie działania były wymierzone bezpośrednio w Niemcy. Natomiast w przypadku Trójmorza RFN nie jest traktowany jako zagrożenie, a raczej jako potencjalny sojusznik. Niektórzy nie przywiązują do tego zbyt wielkiej wagi, jednak osobiście uważam to za ogromną szansę dla Trójmorza. Z tej prostej przyczyny, iż państwo niemieckie jest, mówiąc realistycznie, najważniejszym krajem na terenie całej Europy, bez którego trudno cokolwiek osiągnąć. Przekłada się to bezpośrednio również na inwestycje oraz pożyczki, jakich Republika Federalna Niemiec mogłaby udzielić poszczególnym państwom na konkretne projekty infrastrukturalno-logistyczne, energetyczne, czy informatyczno-telekomunikacyjne w ramach Trójmorza. Przekonanie Niemców do tej inicjatywy może być kluczowym czynnikiem, decydującym o pomyślności całej inicjatywy, a także poszczególnych inicjatyw w jej ramach. Ryzyko tego, iż niemieckie elity polityczne spróbowałyby rozbić Trójmorze, jest raczej niewielkie. Z tej prostej przyczyny, iż to ani Polska, ani Chorwacja nie są kreatorami tego projektu, a Stany Zjednoczone Ameryki, i nie należy zapominać o tym fakcie. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę najnowsze doniesienia o tym, iż Niemcy planują przeprowadzić tzw. reset w stosunkach niemiecko-amerykańskich, po ich pogorszeniu, m. in. za sprawą Nord Stream 2. Pozostaje jednak pytanie, czy w razie dalszych niekompetencji polskich elit politycznych, rola przewodniczenia Trójmorzu nie przypadnie właśnie Niemcom? Tego najbardziej się obawiam. Na ten moment to Polska pozostaje primus inter pares, jednak na jak długo? Wydaje się, że z racji na jednoznaczne opowiedzenie się Polski przy Amerykanach w konflikcie amerykańsko-chińskim, pozycja Rzeczypospolitej nie powinna być zagrożona, jednak ostatnie wydarzenia polityczne nie pozwalają być mi aż tak spokojnym. Chociażby wybór Joe Bidena na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych może wpłynąć na to, że przewodnictwo w Trójmorzu może zostać powierzone innemu państwu.

O sam projekt nie ma co się obawiać. Niezależnie od tego, jaka będzie w nim rola Polski, sama inicjatywa wciąż będzie rozwijana. Wystarczy zdać sobie sprawę, że zainwestowano już w ten projekt kwotę przekraczającą 500 mln euro w ramach Funduszu Trójmorza. Ma on koncentrować się na projektach tworzących infrastrukturę transportową, energetyczną i cyfrową w regionie Europy Środkowej10. Co więcej, we wrześniu 2019 roku powstał indeks giełd z państw członkowskich, tzw. CEEplus działający przy warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych11. Skupia on w sobie więcej niż sto najbardziej płynnych spółek notowanych z giełd poszczególnych krajów Trójmorza.

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule niniejszego artykułu nasuwa się samo. Nie można zaszkodzić Trójmorzu odwołując się do idei Międzymorza. Z tej prostej przyczyny, iż za tym przedsięwzięciem stoją Amerykanie, którzy nie pozwolą, aby coś tak błahego mogło zaszkodzić im planom w tym regionie. Jedynie Polska może na tym ucierpieć. Wizerunkowo, jak i politycznie. Coraz trudniej byłoby utrzymywać narrację o tym, iż nasz kraj jest „pierwszym pośród równych”, gdyż Międzymorze zakładało jednak ostatecznie nadrzędną pozycję Polski. Rzeczypospolita mogłaby jedynie stracić w oczach swoich partnerów. Jednak rozwiązanie jest prostsze, niż mogłoby się wydawać. Nie wracać do przeszłości, a skupić się na tym, jak Trójmorze mogłoby pomóc Polsce zbudować swoją potęgę.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 2(2)/2020.

[Grafika: fragment okładki pisma “Międzymorze” nr 1/1987 wydawanego w podziemiu (tzw. “drugim obiegu”) w l. 1987-1989.]

_______________________________

1. L. Sykulski, „Geopolityka a bezpieczeństwo Polski”, Warszawa 2018, s.158

2. Zob. więcej Ibidem, s.158-164

3. M. Michałek, „Wielki plan małych państw. Jak Trójmorze wzmocni lub podzieli Unię”, https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/wielki-plan-malych-panstw-jak-trojmorze-wzmocni-lub-podzieli-unie,106,1968, [dostęp: 15.11.2020]

4. K. Sarniewicz, „Zychowicz: Przez błędy Piłsudskiego mieliśmy w Polsce komunizm. Traktat ryski był IV rozbiorem RP”, https://polskatimes.pl/zychowicz-przez-bledy-pilsudskiego-mielismy-w-polsce-komunizm-traktat-ryski-byl-iv-rozbiorem-rp/ar/6038529, [dostęp:15.11.2020]

5. K. Kostrzewa, W. Nicałek, K. Kowalczyk, „Duda z Odessy: bez dobrze zorganizowanej infrastruktury nie da się budować efektywnej współpracy handlowej”, https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C735427%2Cduda-z-odessy-bez-dobrze-zorganizowanej-infrastruktury-nie-da-sie-budowac, [dostęp:15.11.2020]

6. M. Kobosko, „Koncepcja Trójmorza ma sens”, https://www.rp.pl/Publicystyka/312159879-Michal-Kobosko-Koncepcja-Trojmorza-ma-sens.html#ap-1, [dostęp: 15.11.2020]

7. „Szczyt Trójmorza z udziałem prezydenta USA”, https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,664,szczyt-trojmorza-z-udzialem-prezydenta-usa.html [dostęp: 15.11.2020]

8. „Szczyt Inicjatywy Trójmorza. Najważniejsze informacje”, https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,653,inicjatywa-trojmorza–three-seas-initiative.html [dostęp: 15.11.2020]

9. S. Tompson, „Trójmorze, najambitniejszy projekt geopolityczny naszych czasów”, https://polishbrief.pl/news/5330/tompson_trojmorze_najambitniejszy_projekt_geopolityczny_naszych_czasow, [dostęp: 15.11.2020]

10. Zob. więcej M. Rudke, „Stratuje Fundusz Trójmorza”, https://www.rp.pl/Biznes/305299894-Startuje-Fundusz-Trojmorza.html, [dostęp:15.11.2020]

11. Zob. więcej „Powstanie indeks Trójmorza. GPW i 6 gield regionu szykują CEEplus, https://forsal.pl/artykuly/1428603,ceeplus-powstanie-indeks-trojmorza-gpw-i-6-gield-regionu-szykuja-ceeplus.html [dostęp:15.11.2020]

Skip to content