Myśl Suwerenna

Wybrane elementy zagadnienia własności w myśli Edmunda Burke’a i Józefa de Maistre’a

🕔 Artykuł przeczytasz w 10 min.

Burke i de Maistre uznawani są za główne postacie dwóch nurtów myśli konserwatywnej. Irlandczyk, nazywany czasami „ojcem konserwatyzmu”, był piewcą opcji ewolucyjnej, akcentującej znaczenie stopniowych, przewidywalnych zmian i nieustannego kontrolowania ich rezultatów. Sabaudczyk, kojarzony bardziej z Francją, zaliczany jest natomiast do założycieli konserwatyzmu tradycjonalistycznego, koncentrującego się wokół ultramontanizmu, legitymizmu i tradycjonalizmu. Obaj zasłynęli jako krytycy rewolucji francuskiej i choć różnili się w interpretacjach, w myśli obydwu możemy dostrzec szereg podobieństw. Znamienne, że zarówno Burke jak i de Maistre, przykładając dużą wagę, czy wręcz nadając fundamentalne znaczenie własności, nie poświęcili tej materii obszernych prac, a fragmentaryczne spostrzeżenia na jej temat odnajdziemy na kartach rozmaitych pism, listów, notatek i mów. Nie świadczy to jednak o braku zainteresowania zagadnieniem własności. Możemy przypuszczać, że dla obydwu była to kwestia na tyle oczywista i fundamentalna, że preferowali przeznaczać stronice swoich pism na akcentowanie innych problemów, co do których istniało znacznie więcej wątpliwości. Dla obydwu także jeden z najsilniejszych impulsów do poruszania tematu własności stanowiła rewolucja francuska, która gwałtownie wywróciła dotychczasowy ład, godząc także w stan posiadania. Nim przejdziemy do omówienia wątków własnościowych w pismach słynnego Irlandczyka, nieodzowne będzie nakreślenie kontekstu historyczno–społecznego.

Epoka Edmunda Burke’a

Przyszły myśliciel urodził się w Dublinie w 1729 roku, w czasie niezwykle trudnym dla katolickich Irlandczyków, uciskanych przez anglikańską mniejszość – wyspiarski kraj de facto stanowił wówczas angielską kolonię. Jego rodzina, wywodząca swe korzenie z normandzkiej szlachty, w przeszłości sympatyzowała ze sprawą jakobicką (tj. przywróceniem prawowitej linii królów z dynastii Stuartów, odsuniętą od panowania przez uzurpatorów z dynastii Hanowerskiej), co wzbogaciło ją doświadczeniami wywłaszczenia oraz wygnania. XVIII wiek, na tle wcześniejszej epoki Stuartów, cechowała stabilność jednak kraj znajdował się w sercu przyspieszających zmian. Rewolucja przemysłowa postępowała a „siły, tkwiące w technice maszynowej i kapitalistycznym przemyśle, narzucały swą ślepą wolę luźno zorganizowanemu, arystokratycznemu społeczeństwu, które nawet nie dostrzegało, że los jego jest przesądzony” (G. M. Travelyan, Historia Anglii). Tymczasem jeszcze u kresu XVIII wieku nawet ¾ ziem znajdowało się pod kontrolą nielicznej arystokracji tworzonej w znacznej mierze przez rody, które swą zamożność wywodziły często jeszcze z czasów podboju normandzkiego. Akumulacji majątku sprzyjała także zasada przekazywania całego majątku najstarszemu spadkobiercy, uniemożliwiająca rozdrobnienie.

Burke, po przeprowadzce do Anglii, zrobił szybką karierę w partii wigów, która zakonserwowaną własność ziemską traktowała jako element swojej doktryny, tkwiąc w przekonaniu, że od jej zachowania zależy trwanie angielskich wartości konstytucyjnych. Pierwsze wypowiedzi Irlandczyka na temat własności odnajdziemy na kartach pisma „The Reformer”, które wydawał podczas studiów na Trinity College w Dublinie. Pochylał się w nim nad zagadnieniem bogactwa narodów, a także nad niedolą irlandzkich chłopów, którzy czerpią znikome zyski pomimo bardzo ciężkiej pracy.

Własność w poglądach Burke’a

Irlandczyk w swoich pismach wskazywał na społeczne prawa naturalne, wśród których obok prawa do życia w zgodzie z odziedziczonymi zwyczajami, do sprawiedliwego traktowania, czerpania owoców z własnej pracy, do dziedziczenia majątku rodziców, do wolności religijnej i wychowywania potomstwa wymienia także prawo własności. To ostatnie stanowi stabilizator relacji w życiu społecznym, łącząc się z instynktami „pierwszej (pierwotnej) natury” ludzkiej, a także strzegąc jednostkę przed zakusami despotyzmu i nadużyciami władzy.

Poszukując wątków dotyczących własności, w pismach Irlandczyka natrafiamy na pozorną sprzeczność. Z jednej bowiem strony myśliciel przywiązywał do niej ogromną wagę, umieszczając własność wśród fundamentów życia społecznego i najważniejszych czynników zabezpieczających wolność jednostki. Pomimo tego nie poświęcił zagadnieniu własności ani jednej, odrębnej pracy a wątki z nią związane znajdują się w znacznym rozproszeniu na kartach różnych prac. Z tego też powodu, w myśli słynnego konserwatysty kwestia własności nie została wyłożona w sposób spójny i uporządkowany. Zazwyczaj o własności wypowiadał się w sposób doraźny, w obliczu potrzeby sytuacji, co pasowało do roli w jakiej się widział – praktyka, a nie teoretyka bądź filozofa.

Irlandczyk swoje nastawienie do kwestii własności opierał z jednej strony na tradycyjnej, gromadzonej przez pokolenia majętności, przekazywanej w ramach dziedziczenia. W arystokracji dostrzegał przymioty takie jak rozum i cnota, które wraz z posiadanymi przywilejami czyniło z niej klasę wręcz stworzoną do zarządzania mieniem, a przez to – do służenia całemu społeczeństwu. Burke zauważał także nierozerwalny związek przywilejów, prestiżu i bogactwa z odpowiedzialnością.

Wraz z nową epoką nastąpiły jednak zmiany społeczne – konserwatysta był świadomy wzrastającego znaczenia burżuazji, która stopniowo zajmowała miejsce degenerującej się i podupadającej arystokracji. Nie pozostał obojętny na zmieniające się warunki – na kartach „Rozważań o rewolucji we Francji” odnajdziemy nostalgiczne spojrzenie w przeszłość, zwłaszcza ku średniowieczu, w którym Burke doceniał tradycje, wartości, nawyki i uprzedzenia odchodzące w zapomnienie. Widział jak na jego oczach świat wkracza w epokę ekonomistów i spekulantów, którzy w miejsce podstaw w postaci honoru i cnoty, umieścili własność i kapitał. Odwieczne majątki arystokratyczne ustępowały nowym fortunom, tworzonym przez klasę średnią.

Własność a zasada preskrypcji

Na kartach „Rozważań o rewolucji we Francji” konserwatysta wywodzi własność z zasady preskrypcji: „(…) jeśli podważy się zasadę preskrypcji, to żadna własność nie będzie bezpieczna, gdy stanie się na tyle duża, by pobudzić chciwość ubogiej władzy”. Poprzez preskrypcję Irlandczyk rozumiał zadawnienie – potwierdzenie zasadności danej normy lub instytucji poprzez długi czas jej funkcjonowania. Zasadę tą, zaczerpniętą od cywilistów wyspecjalizowanych w prawie rzeczowym, podkreślał broniąc własności księcia Bedford. Własność ta, niezależnie od okoliczności, w jakich w jej posiadanie weszli przodkowie księcia, za sprawą geniuszu brytyjskich rozwiązań prawnych „strzeżona jest świętymi zasadami preskrypcji, mimo że rewolucjoniści – profesorowie praw człowieka – traktują […] długotrwałe posiadanie jako nic więcej jak tylko nagromadzoną w czasie niesprawiedliwość” (z Listu do szlachetnego pana).

W rozumieniu Burke’a ta, wypływająca z praw natury, zasada, nazywana także pierwotną przyczyną wszelkiego posiadania, leży u podstaw wszelkiej własności, zapewniając najszerzej uznawany tytuł posiadania. Myśliciel uważał, że w zamierzchłych i zapomnianych czasach każdy skrawek ziemi został przez kogoś zajęty. Nie jesteśmy już w stanie dociec kto i w jakich okolicznościach uczynił dany skrawek swoją własnością ale możemy zbadać czy obecny posiadacz wykorzystuje go w dobrej wierze wystarczająco długo by dla zachowania sprawiedliwości należała mu się ochrona prawna. Bezpieczeństwo i stabilność posiadanego mienia jest zatem zależne od sposobu jego zarządzania i gospodarowania nim. Długotrwałe zarządzaniem mieniem „w dobrej wierze” tworzy do niego tytuły i prawa, które swą siłą przewyższają wcześniejsze roszczenia.

Co więcej, konserwatysta występował w obronie mienia, które zmieniło właściciela na skutek konfiskaty, jak miało to miejsce w przypadku gruntów klasztornych, zagarniętych przez króla Henryka VIII Tudora. Słynne wywłaszczenie nastąpiło raz, a kolejni właściciele przejmowali mienie na skutek dziedziczenia, zakupu bądź nadania, a więc w sposób zgodny z prawem, czyniąc to „w dobrej wierze”. Pomimo bezprawia pierwotnej przyczyny, za sprawą której monarcha pozyskał grunty, mając na uwadze dobro społeczeństwa, dawne roszczenia należy uznać za przedawnione a prawa obecnych posiadaczy zabezpieczyć. Dopiero własność zabezpieczona przed konfiskatą i grabieżą przyczynia się do społecznego rozwoju człowieka.

Własność a zadania państwa

W jednym z pism Burke stwierdza, że własność stanowi jeden z najważniejszych lub nawet najważniejszy cel istnienia państwa, a wszelkie rządy zostały ustanowione dla jej ochrony. Jest zarazem ważne by rządy nie wykraczały poza swoje kompetencje i nie nadużywały ich. Na reprezentantach narodu spoczywa obowiązek zarządzania mieniem, a grupą, która posiada naturalne ku temu predyspozycje jest wspomniana już arystokracja. Choć Irlandczyk bywał nieprzychylnie nastawiony do elit urodzenia, uważał, że kumulacja starych ziemskich fortun sprzyja dostarczaniu mężczyzn potrafiących sprawnie zarządzać majątkiem. Myśliciel ponadto dopuszczał możliwość społecznego awansu dla „świeżej krwi” – sam został posiadaczem ziemskim w drodze kupna 600-akrowej posiadłości w hrabstwie Buckinghamshire. Na potrzeby tej transakcji zaciągnął dług, którego nie zdołał spłacić do końca życia.

Burke silnie podkreślał związek własności i przywileju. W „Liście do posła sir Herculesa baroneta Lingrishe’a pisał: „Jeśli własność zostanie sztucznie oddzielona od przywileju, przywilej musi w jakiś sposób i w jakimś stopniu naturalnie pociągnąć do siebie własność”. W tej samej pracy autor wskazuje, że tam gdzie jest własność, tam zawsze będzie mniej kradzieży. Bogaci sami są w stanie zadbać o swą własność, podczas gdy ubodzy muszą organizować się w grupy by stanowić zabezpieczenie dla swych majętności.

Inna obserwacja dotyczy sposobu nabywania własności – ludzie dokonują tego w różny sposób, w zależności od wieku, pochodzenia, wykształcenia, wykonywanego zawodu czy miejsca zamieszkania. Konserwatysta przyrównuje ich do różnych gatunków zwierząt i docenia prawodawców sprzed rewolucji, którzy rozumiejąc to zróżnicowanie, rozdzielali poddanych według klas. Wszystkie klasy łącznie stanowiły jedną wspólnotę, którą rewolucjoniści zamienili następnie w jednorodną masę, otwierając drogę do despotyzmu.

Rzeczą oczywistą dla Burke’a jest nierówność w dystrybucji własności, czego wyraz daje w dziele „O rewolucji…”. Zwraca uwagę, że szczególną ochroną musi być otaczana własność wielka, nieustannie zagrożona przez zachłanność i zawiść. Odpowiednio zabezpieczona, wytwarza ona „naturalny szaniec”, chroniąc mniejszą majętność. Opowiada się także przeciwko podziałowi dóbr i ich rozdrabnianiu: „Ta sama własność podzielona w toku naturalnego procesu między wielu nie ma tego samego oddziaływania. Wraz z podziałem słabnie jej siła obrony”. Rozbiór dużej własności, po którym każda jednostka otrzymuje jedynie mały skrawek, powoduje, że jednostka ta ma mniej niż chciałaby posiadać. „Grabież niewielu dałaby w rzeczywistości wielu niewyobrażalnie mały udział w łupach”.

Własność jako najważniejsza z podstaw rządzenia powinna przekładać się na strukturę parlamentu. Istotnie na jej straży stoi Izba Lordów, która skupiając przedstawicieli dziedzicznych majątków, stanowi trzeci człon władzy ustawodawczej, a w razie potrzeby występuje jako „jedyny sędzia wszelkiej własności we wszystkich jej odmianach”. Organ ten skupia przedstawicieli rodzin, odznaczających się odwieczną zdolnością do zachowywania majątku, dzięki którym własność zyskuje znaczenie centralne: „To ona sprawia, że nasza słabość służy cnocie, to ona zaszczepia dobroczynność nawet skąpstwu” – czytamy w „O rewolucji…”. Przejdziemy teraz do omówienia postaci hr. de Maistre’a.

Idylliczna kraina sabaudzkiego myśliciela

Józef hrabia de Maistre przyszedł na świat w 1754 r. w Chambery, stolicy Księstwa Sabaudii, wchodzącego w skład królestwa Piedmontu-Sardynii. Jego rodzinna kraina stanowiła otoczenie iście idylliczne, społeczeństwo było mocno ugruntowane w tradycji i religijnym duchu, w rodzinach władzę sprawował ojciec, a w państwie – miłościwy król. Rodzina Józefa należała do najwyższej arystokracji Sabaudii a on sam po odbyciu jezuickiej edukacji rozpoczął intelektualne wędrówki, zahaczając nawet o wolnomularstwo, których zwieńczenie nastąpiło w 1792 r., w obliczu wtargnięcia wojsk rewolucyjnej Francji na obszar Sabaudii.

De Maistre uważał, że tradycja stanowi wyraz Bożej opatrzności a wielowiekowe trwanie instytucji potwierdza ich zgodność z prawem naturalnym. W jego przekonaniu trwanie wspólnot politycznych musi mieć oparcie w odpowiednich dla danej wspólnoty prawach naturalnych, które można „wykryć” dzięki obserwacji. W ten sposób swoje potwierdzenie znalazły: rodzina, monarchia, religia, władza czy własność. Stan ten wywróciła jednak rewolucja francuska, która zdaniem de Maistre stanowiła naturalną konsekwencje podążania przedrewolucyjnych elit za ideami oświeceniowymi, czym społeczeństwo zasłużyło na karę.

Podczas rewolucji doszło do masowych wywłaszczeń dóbr arystokracji i duchowieństwa, do grabieży, zniszczeń i profanacji, a wielu przedstawicieli elit straciło życie bądź ratowało się ucieczką z kraju. Hrabia stanął wówczas przed dylematem – miał świadomość ogromu niesprawiedliwości i gwałtu zadanego niewinnym ludziom ale obawiał się zarazem, że powrót majętności do dawnych właścicieli może zaowocować kolejnym konfliktem. Znaczna część wywłaszczonych ziem i obiektów została już bowiem na nowo rozdysponowana, choć ich status pozostawał chwiejny i niepewny.

Porewolucyjne dylematy

Początkowo Sabaudczyk pokładał ufność w monarsze, niejako unikając wydawania własnego osądu w tej materii. Jego podejście uległo jednak zmianie po powrocie do rodzinnej Sababudii w 1817 r., gdzie na własnej skórze odczuł niesprawiedliwość rewolucyjnych wywłaszczeń. Wcześniej jednak dotarł do Francji, gdzie spotkał się z królem Ludwikiem XVIII. De Maistre’a spotkało ogromne rozczarowanie – władca wprowadził Kartę Konstytucyjną, w której poczynił dalekie ustępstwa na rzecz ludzi i zasad rewolucji. Dotarło do niego, że zasada nienaruszalności własności, ujęta w dokumencie, zatwierdziła status dóbr, które nabyto z pogwałceniem prawa. Stwierdził, że „rewolucja francuska nie zostanie naprawdę zabita, póki nie nastąpi restytucja dóbr” (Korespondencja dyplomatyczna, 1860). Także Ludwik XVIII podjął swego gościa chłodno, nie zgadzając się z hrabią co do tego, że jedynym prawdziwym autorem konstytucji jest Bóg, który w swej mądrości wskazuje fundamentalne prawa każdego narodu.

Dynastia Sabaudzka, jako prawowita w Sabaudii, przywrócona na mocy postanowień Kongresu Wiedeńskiego, odzyskała jedynie część zagrabionych ziem, co nie satysfakcjonowało hrabiego. U kresu życia dręczyło go przeświadczenie o iluzoryczności kontrrewolucji, która faktycznie zakamuflowała postępujące wciąż idee rewolucyjne. Kontrrewolucja, w imię której hrabia walczył przez znaczną część życia, nie dokonała się.

Choć de Maistre opowiadał się za wolnym rynkiem, czynił zastrzeżenie dla własności ziemskiej, która w jego mniemaniu nie powinna podlegać wolnemu obrotowi. Uważał, że stwarzało by to ryzyko zniszczenia wiejskich wspólnot i zachwiania wielowiekowymi relacjami między szlachtą a stanem chłopskim. Własności ziemskiej przypisywał „moralną” wyższość nad własnością przemysłową.

Własność a rewolucja

Prawdopodobnie najdłuższy fragment tekstu de Maistre’a poświęcony zagadnieniu własności to podrozdział zatytułowany „O własności narodu”, pochodzący z „Rozważań o Francji”. W pracy tej, wydanej w 1796 r., autor pochylił się nad losem dóbr narodu, które podczas rewolucji zmieniły swojego właściciela. Arystokrata twierdzi, że wyjaśnienie ich obecnego statusu leży w interesie Francji, a zwłaszcza monarchistów, dążących do przywrócenia francuskiego królestwa. „Bezprawie, które panuje w przypadku tych dóbr, porusza najbardziej nieczułe serca” – pisał Sabaudczyk. Nie ma wątpliwości co do tego, że obecni właściciele nabyli zagarnięte dobra nielegalnie. W jego przekonaniu rewolucyjne ustawodawstwo w tej materii popierać mógłby jedynie ktoś, kto czerpał z niego materialne korzyści.

De Maistre zauważa, że nowi właściciele boją się wykorzystywać pozyskane majętności w pełni. Po upadku rewolucyjnej wrzawy powstrzymują się z inwestowaniem a przez to budynki zaczną niszczeć, przyczyniając się do stopniowego upadku francuskich miast, zwłaszcza Paryża. Fatalny stan niejednokrotnie bywał przedstawiany rewolucyjnym władzom, które nie dość że nie uczyniły nic by poprawić ten stan rzeczy to jeszcze przyłożyły rękę do haniebnych praktyk. Hrabia uważał, że rewolucyjne przetasowania własnościowe obarczone są stałą i permanentną „wadą wrodzoną”, na którą jedynym lekarstwem może być przywrócenie monarchii, pozwalające wyjaśnić posiadaczom status ich ziem. Dodawał, że wraz z upływem czasu, pod nieobecność króla, los tych, którzy coś zyskali na rewolucji będzie coraz gorszy.

W tekście „O nauce i uczonych” de Maistre przestrzega przed wysuwaniem na ważne stanowiska ludzi wywodzących się z klas niższych, pozbawionych majątku, mając na uwadze skłonność do pięcia się po szczeblach. Uważał, że jeżeli pozycja nie wynika ze szlachectwa i posiadanej własności ziemskiej to ryzyko wybuchu rewolucji gwałtowanie wzrasta. „Tylko właściciel jest naprawdę obywatelem”. Urzędy powinny spoczywać w rękach ludzi, których pozycja i materialny status są uregulowane na tyle, że nie będą oni odczuwać presji nieokiełznanego pięcia w górę.

Podsumowanie

Edmund Burke i Józef hrabia de Maistre, choć należeli do dwóch różnych nurtów myśli konserwatywnej (wśród polskich zachowawców XIX-wieku znacznie większą estymą cieszył się ten pierwszy, utożsamiany z „prawdziwym konserwatyzmem”), zasłynęli jako krytycy rewolucji francuskiej. Niewątpliwie łączy ich miejsce, w jakim sytuowali własność. Dla obydwu stanowiła jeden z fundamentów społeczeństwa, bez którego nie jest możliwe jego zachowanie ani jego rozwój. W rewolucji francuskiej dostrzegali zamach na własność, jednak mieli świadomość, zwłaszcza de Maistre, że nie da się po prostu dokonać „zwrotu”, a społeczeństwo przedrewolucyjne nie może powrócić w niezmienionej formie.

⇒ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Monarchia europejska wczoraj i dziś

Myślicieli łączyło także pogorszenie sytuacji własności w ich rodzinnych stronach – w przypadku Burke’a był to ucisk katolickich posiadaczy w Irlandii (m. in. mogli oni użytkować grunty jedynie w ramach 30-letniej dzierżawy, drżąc o dalszy los), a w przypadku de Maistre’a pogwałcenie praw własnościowych Sabaudczyków, zaanektowanych przez francuskie wojska. Wątki własnościowe w ich dorobku, choć nieliczne, podkreślają znaczenie posiadania, które także współcześnie bywa zagrożone.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 4(6)/2021.

[Grafika: Edmund Burke, Autor: Joshua Reynolds lic. CC]

Skip to content