5 września powinniśmy poznać nowego lidera Brytyjskiej Partii Konserwatywnej, który zastąpi Borisa Johnsona. W ostatecznym głosowaniu, to członkowie partii zdecydują, kto stanie na czele Torysów i przeprowadzi ich przez kolejne lata oraz wybory parlamentarne, które odbędą się w 2024 roku. Przyjrzenie się sylwetkom dwóch kandydatów toczących teraz ostateczną walkę o role przywódcy – Liz Truss oraz Rishi Sunakowi – jest niezwykle ważne, ponieważ pozwala nam mniej więcej zdiagnozować jak będzie układać się brytyjska polityka wewnętrzna i zagraniczna przez najbliższe lata. A oczywiste jest stwierdzenie, że Zjednoczone Królestwo jest w geopolitycznym układzie sił jednym z kluczowych graczy, zwłaszcza w kontekście obecnej wojny rosyjsko-ukraińskiej. W związku z tym, wybór nowego lidera Partii Konserwatywnej a przy tym nowego premiera Wielkiej Brytanii, ma znaczenie również dla państw Europy Środkowo-Wschodniej w tym Polski. Bardzo często, w sposób aktywny angażują nas kwestie związane z polityką Stanów Zjednoczonych, co zresztą nie powinno dziwić, gdyż mówimy tu o sytuacji najpotężniejszego państwa świata, która przekłada się na realia polityki międzynarodowej. Warto wiec, żeby podobnej uwadze poddane zostały wydarzenia polityczne dziejące się obecnie w polityce brytyjskiej. Nawet Polacy winni zwrócić uwagę na to, kto zasiądzie na Downing Street po odejściu Borisa Johnsona.
Zanim jednak przejdziemy do sedna, warto zwrócić uwagę na to, jak w ogóle doszło do rezygnacji urzędującego premiera i lidera Partii Konserwatywnej, czyli Borisa Johnsona. Poważne tąpnięcia w zaufaniu do Johnsona nastąpiły w związku z tzw. aferą Partygate. Okazało się, że podczas gdy rząd ustanowił ograniczenia zgromadzeń, związane z rozwojem pandemii COVID-19, zarówno Johnsona jak i inni prominentni politycy Partii Konserwatywnej (w tym Rishi Sunak o którym więcej w dalszej części artykułu) łamali ograniczenia, biorąc udział w spotkaniach zarówno na Dowing Street jak i w innych instytucjach publicznych. W skład samej afery wchodziły takie wydarzenia jak m.in. imprezy przy ogrodzie w Downing Street podczas ogólnokrajowej blokady związanej z pandemią czy wydarzenia dziejące się również w siedzibie premiera Wielkiej Brytanii podczas trzeciej fali obostrzeń covidowych, za co zresztą wystosowano przeprosiny do królowej Elżbiety II, gdyż spotkania te odbywały się dzień przed pogrzebem księcia Filipa. Pod koniec stycznia 2022 r. Stołeczna Policja Londynu zbadała dwanaście zgromadzeń, w tym co najmniej trzech z udziałem premiera Borisa Johnsona. Policja wydała 126 mandatów karnych 83 osobom, które, jak stwierdziła policja, popełniły przestępstwa zgodnie z przepisami związanymi z pandemią COVID-19, w tym po jednym Johnsonowi, jego żonie Carrie Johnson i Rishi Sunakowi , kanclerzowi skarbu, którzy przeprosili i zapłacił kary.
Jednakże wydarzenia te, choć doprowadziły do znacznego spadku poparcia partii i słabego wyniku w wyborach lokalnych w 2022 roku, nie zachwiały zaufaniem i poparciem kierowanym wobec premiera Johnsona. Jeszcze w czerwcu tego roku, Johnson zdobył wotum zaufania, którego udzielili mu konserwatywni posłowie. Jednak ciągnąca się fala afer w pewnym momencie musiała przelać czarę goryczy. Tak się więc stało. Kiedy wyciekł skandal związany z nadużyciami seksualnymi, których miał dopuścić się były zastępca szefa Partii Konserwatywnej Chris Pincher, rząd początkowo zaprzeczał jakoby premier miał informacje o konkretnych skargach na Pinchera i jego zachowanie. Johnson jednak przyznał się, że tak nie było, stwierdzając, że popełnił ,,zły błąd’’. Niestety, afera związana z Pincherem spowodowała, że wielu ludziom z otoczenia premiera skończyła się cierpliwość. 5 lipca niemal jednocześnie zrezygnowali ze stanowisk: Rishi Sunak pełniący funkcję kanclerza skarbu oraz kanclerz ds. zdrowia i opieki społecznej Sajid Javid. W następnych dniach ruszyła lawina rezygnacji, w wyniku której do połowy 7 lipca ze stanowisk rządowych ustąpiło 60 posłów, w tym 30 ze stanowisk ministerialnych. Była to największa seria takich rezygnacji w historii Wielkiej Brytanii, a wielu wcześniej popierających premiera posłów wezwało Johnsona do rezygnacji. Choć początkowo Johnson utrzymywał, że zostanie na stanowisku, zmuszony przez niesprzyjające okoliczności, postanowił zrezygnować ze stanowiska lidera partii 7 lipca, pozostając na stanowisku premiera do czasu aż Torysi nie wybiorą nowego lidera, który stanie na czele kraju. Choć wiele osób może uważać Johnsona za niepoprawnego ekscentryka z ,,dziwną fryzurą’’, zapiszę się on w historii Zjednoczonego Królestwa jako osoba, która de facto wyprowadziła Wielką Brytanię z Unii, realizując tym samym wolę narodu wyrażoną w referendum z 2016 roku. Mimo wszystko premier Johnson odszedł z optymizmem, kończąc swoje ostatnie przemówienie jako lidera Partii Konserwatywnej słowami: ,,hasta la vista baby!’’
Po rezygnacji Johnsona, za automatu rozpoczęły się przygotowania do wyboru nowego lidera Torysów. Pierwsza część wyboru polegała na głosowaniu parlamentarzystów partii, którzy w głosowaniu turowym mieli wybrać dwóch kandydatów, którzy następnie mieli stanąć do rywalizacji o fotel przyszłego premiera w ramach głosowaniach szeregowych członków partii. Łącznie 19 osób zgłosiło swoją kandydaturę, lub wyraziło stanowisko, że chcę kandydować. Ostatecznie 8 kandydatów zostało oficjalnie nominowanych do wyboru na lidera partii, co nastąpiło w sytuacji, kiedy dany kandydat uzyskał poparcie co najmniej 20 konserwatywnych posłów z Izby Gmin. Wśród kandydatów znaleźli się: Jeremy Hunt – jeden z czołowych polityków Partii Konserwatywnej, znany z umiarkowanych poglądów, popierał pozostanie Wielkiej Brytanii w UE, Nadhim Zahawi – kanclerz skarbu, którzy zastąpił Rishiego Sunaka, podczas kampanii reprezentował konserwatywne stanowisko, popierając obniżkę podatków oraz ograniczenie ideologizacji w szkołach. Obydwaj odpadli w pierwszej turze głosowania. W drugiej turze odpadła Suella Braverman – prokurator generalna Anglii i Walii. W swojej kampanii za podstawowe cele przyszłego brytyjskiego premiera ogłosiła ,,Dokończenie Brexitu, obniżenie podatków i rozwiązanie naszego kryzysu energetycznego’’. Dalej mamy Toma Tugendhata, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych, który podobnie jak Hunt reprezentował umiarkowane skrzydło partii. Odpadł w turze trzeciej. Kemi Badenoch, która pełniła w gabinecie Johnsona funkcję ministra ds. samorządu terytorialnego dzięki swojej kampanii stała się bardzo popularna wśród szeregowych członków Partii Konserwatywnej. Badenoch zaprezentowała się jako ideowa konserwatystka, sprzeciwiając się radykalnym celom klimatycznym oraz przywilejom dla osób trans. Jednakże została wyeliminowana w czwartej turze głosowania. Trzecie miejsce w głosowaniu posłów zajęła Penny Mordaunt, określana mianem ,,liberalnej społecznie zwolenniczki Brexitu’’(socially liberal Brexiteer), i choć Mordaunt od początku popierała opuszczenie przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej, to podczas kampanii zaprezentowała się jako najbardziej progresywna z kandydatów na lidera Torysów. Ostatecznie jednak nie udało jej się znaleźć w pierwszej dwójce kandydatów, którzy uzyskali największe poparcie wśród parlamentarzystów partii.
Do drugiego etapu wyboru lidera Partii Konserwatywnej dostali się Liz Truss oraz Rishi Sunak, którzy właściwie od początku byli stawiani jako faworyci do wygrania wyścigu o fotel przyszłego premiera. W ostatnim głosowaniu Sunak uzyskał poparcie 137 posłów, natomiast Liz Truss zdobyła głos 113 parlamentarzystów. Ostatecznie więc, to pomiędzy tą dwójką będą wybierać członkowie Partii Konserwatywnej w całym kraju. Warto wiec pokrótce przybliżyć ich biografię oraz przedstawić ich program wyborczy, który chcą realizować, kiedy obejmą najważniejszą po królowej funkcję w Zjednoczonym Królestwie i zasiądą (przynajmniej na razie) na Downing Street.
Rishi Sunak był z pewnością postacią, która zawsze krążyła obok premiera Johnsona i był on jego silnym zwolennikiem. Udowadnia to zresztą fakt, że podobnie jak Johnson Sunak był zaangażowany w afery związane z imprezowanie w czasie pandemii. W każdym razie Sunak reprezentuje establishment Partii Konserwatywnej, będąc od 2015 roku posłem do Izby Gmin a od 2019 do 2020 pełniąc funkcję naczelnego sekretarza skarbu. Od 2020 roku pełnił funkcję brytyjskiego odpowiednika ministra finansów, czyli kanclerza skarbu. Choć jeszcze w 2021 roku, Sunak był uznawany za faworyta do zastąpienia premiera Johnsona, teraz ten entuzjazm został zdecydowanie ostudzony. Od początku swojej karier politycznej Sunak prezentował się jako polityk umiarkowany. W samej resztą kampanii na lidera przedstawia się jako owszem polityk popierający dokończenie Brexitu a także obniżenie podatków, ale w sposób ,,rozsądny’’, mocno stonowany. W swoim dziesięciopunktowym ,,planie dla Brytanii’’ zawarł takie postulaty jak: odbudowa gospodarki, obniżenie podatku dochodowego, zwolnienie z VAT-u na energię, dokończenie Brexitu, czyli wycofanie całego unijnego prawa, poprawę służby zdrowia, wzmocnienie kar za przestępstwa, zwalczanie nielegalnej imigracji a także wzmocnienie Unii pomiędzy Anglią a Szkocją w odpowiedzi na szkocki nacjonalizm. Postulaty, które zawarł w swoim programie Sunak stanowią faktyczną odpowiedź na to, czego oczekują konserwatywni wyborcy. Jednakże praktyka oraz to jak były kanclerz skarbu zachowywał się w momencie pełnia ważnych funkcji rządowych, bardzo mocno osłabiają zaufanie do niego w ramach partii. Dodatkowo, Sunak jasno podkreśla, że nie doprowadzi do szybkiego obniżenia podatków, gdyż najpierw chcę zwalczyć inflację, tym samym nie prezentując się dobrze, szczególnie kiedy jeden z czołowych Torysów, Jacob Ress-Mogg określił go mianem ,,kanclerza wysokich podatków’’. Brak zaufania w wyniku afer oraz obraz niezdecydowanego przywódcy powoduje, że Sunak nie ma szerokiego poparcia wśród członków Partii Konserwatywnej, a żeby tego było mało, coraz więcej posłów decyduje się poprzeć w wyścigu wyborczym Truss, rezygnując z poparcia udzielonego wcześniej byłemu kanclerzowi skarbu. Wskazuje to jednoznacznie na fakt, że przynajmniej część czołowych postaci Partii Konserwatywnej pogodziła się z tym, że to Truss zostanie wybrana na nowego przywódcę a nie Sunak. W związku z tym, w ostatnim czasie doszło, co wielu ludzi zaskoczyło, do skrajnej zmiany retoryki kandydata hinduskiego pochodzenia. Aby przypodobać się prawicowej części partii, Sunak zaczął optować za radykalną obniżką podatków, zmianą tzw. ,,Equality act’’, powstrzymaniem wchodzenia organizacji pozarządowych do szkół, ograniczeniem możliwości samo-identyfikacji płci czy też ,,ochroną kobiecego sportu’’. Takie zabiegi jednoznacznie wskazują na to, że Sunak widzi przepaść poparcia jaka dzieli go i Truss, przez co stara się zdobyć szersze uznanie wśród członków partii ideowymi deklaracjami. Jednocześnie w bardzo potulny sposób odpowiadając na pytania ruchu LGBT w sprawie zagwarantowania ich ,,praw’’ oraz jasno popierając osiągnięcie radykalnych celów klimatycznych, na które zgodził się premier Johnson. Doszło tu do znacznego pomieszania, jednak wszystko to ma jeden cel – zdobyć jak najszersze poparcie, przy okazji zadawalając tyle osób, ile się da.
W przeciwieństwie do Sunaka, Liz Truss w 2016 roku była zwolenniczką pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Obecnie jest to dla niej pewien ciężar, jednak nadrabia go zdecydowanym odrzuceniem pozostałego w prawie brytyjskim ustawodawstwa europejskiego oraz poparcie ,,odsunięcia’’ Wielkiej Brytanii od zwierzchnictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Liz Truss od początku swojej kariery politycznej pełniła szereg funkcji i tek ministerialnych. Była ministrem środowiska, Lordem Kanclerzem, Ministrem ds. kobiet i równości i ostatecznie ministrem spraw zagranicznych. Jako minister spraw zagranicznych popierała i popiera silnie zaangażowanie Wielkiej Brytanii w sprawie wojny na Ukrainie, prezentując postawę jednoznacznie antyrosyjską i proukraińską. W sferze polityki wewnętrznej Liz Truss prezentuje się jako spadkobierczyni idei Margaret Thatcher oraz Ronalda Reagana. W swoim programie gospodarczym zawarła szybkie i zdecydowanie zmniejszenie podatków, ograniczenie biurokracji oraz regulacji rządowych a także stworzenie nowych stref inwestycyjnych stymulujących rozwój gospodarczy. W swoim artykule dla ,,The Daily Mail’’, Truss stwierdziła, że:, ,,Uderzę w ziemię, natychmiast obniżając podatki, rozwijając gospodarkę i uwalniając potencjał wszystkich w Wielkiej Brytanii’’. Swoim zdecydowaniem w polityce ekonomicznej (jakkolwiek populistycznie nie brzmiałaby retoryka o natychmiastowym obniżaniu podatków) Truss zdobywa sobie zaufanie wywodzącej się z biznesu części Partii Konserwatywnej a także poparcie szeregowych członków, liczących na szybkie rozwiązanie problemu kryzysu ekonomicznego a także szalejącej inflacji. Do tego Truss zapowiedziała likwidację opłat klimatycznych, przywrócenie tzw. ,,grammar schools’’ zlikwidowanych niegdyś przez Partię Pracy a także zniesienie zakazu tzw. ,,fracking’’ czyli wydobywania ropy naftowej i gazu ziemnego. Jako minister równości Truss ograniczyła również możliwość prowadzenia zajęć na temat transseksualizmu w szkołach a także krytycznie wypowiadała się o możliwości samodzielnego definiowana własnej płci. Truss prezentuje się w tym wyścigu jako kandydatka bardziej prawicowa, a jej retoryka zdaje się bardzie odpowiadać szeregowym członkom Partii Konserwatywnej, niż ,,zmiękczony’’ program Sunaka. Dodatkowo sama Truss nie ukrywa swoich konserwatywnych i wolnorynkowych poglądów, twierdząc, że: ,, Nie będę przepraszać za Wielką Brytanię ani za to, kim jesteśmy jako naród, i przeciwstawię się ludziom, którzy źle mówią mówią o naszym kraju, naszej historii i naszych wartościach. Odrzucam dehumanizującą politykę tożsamości oraz kulturę odrzucenia’’. W ten sposób była minister równości angażuje się również w pole bitwy kulturowej, co szczególnie interesuje wyborców Partii Konserwatywnej, nakierunkowanych na tą kwestię zdecydowanie bardziej niż posłowie Torysów, co potwierdza silnie poparcie dla Kemi Badenoch udzielone w sondażach przez szeregowych członków partii. Truss chce zdobyć zaufanie tej części partii, prezentując się jako polityk zdecydowany, który nie ma zamiaru kapitulować przed Partią Pracy. Myślę, że to właśnie taka kreacja jej postaci powoduje, że może liczyć na szerokie wsparcie ze strony zwykłych członków Partii Konserwatywnej i dzięki niemu, zostać liderem Torysów oraz przyszłym premierem Wielkiej Brytanii. Przy tym jednak należy sobie zadać pytanie – czy Truss, podobnie zresztą jak i Sunak, będzie w stanie przywrócić Partii pierwsze miejsce w sondażach, oraz wygrać wybory w 2024 roku?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wygrało życie!
Kto zostanie przyszłym liderem partii Konserwatywnej? Przekonamy się prawdopodobnie 5 września. Sondaże jednoznacznie stają po stronie Truss, która może się cieszyć poparciem od 49% do nawet 69% procent badanych członków partii Konserwatywnej. O ile początkowo Sunak wygrał w głosowaniu posłów, to część osób, która wcześniej udzieliła mu poparcia, teraz wskazuje na Truss tym samym potwierdzając, że nastroje wewnątrz partii nie sprzyjają wygranej byłego kanclerza Skarbu. Rishi Sunak jednak się nie poddaj i wygląda na to, że zacięta walka o zwycięstwo będzie toczona do samego końca. Z perspektywy szeregowego członka Partii Konserwatywnej, lepiej jest postawić na bardziej ideową Truss niż na skompromitowanego Sunaka. Jednakże nawet mimo takiego wyboru, konserwatystom brak jest naprawdę zdeterminowanego lidera, który mógłby stać się wykonawcą prawdziwe konserwatywnej polityki i poprowadzić Torysów do zwycięstwa w 2024 roku. Prawdopodobnie nawet Truss może nie mieć szans stać się takim liderem. Natomiast który z kandydatów, z perspektywy Polski, wypada korzystniej? Ciężko to stwierdzić, lecz wydaje się, że dotychczasowa polityka Wielkiej Brytanii, zwłaszcza wobec Ukrainy wydawała się korzystna dla Polski, choć oczywiście nie w pełni (wszelkie koncepcje Unii Polsko-Ukraińsko-Brytyjskiej uważam za absurdalne). Zarówno wybór Sunak i Truss będzie zapowiedzią kontynuacji w mniej więcej niezmienionej formie tej polityki, choć myślę, że większą gwarancją byłby jednak wybór Liz Truss. W końcu jako minister spraw zagranicznych była ona, i jest za tą politykę osobiście odpowiedzialna.
Torysi wybierają i trzeba bacznie przyglądać się co ich wybór przyniesie zarówno dla najstarszej partii konserwatywnej na świecie, jak i dla Wielkiej Brytanii i jej przyszłości w geopolitycznym układzie mocarstw. Jak mówi Pismo Święte: ,,Po owocach ich poznacie’’.
Grafika: Wikimedia Commons