W żadnym ze swoich licznych dzieł Doktor Anielski nie podnosi problemu własności oraz prawa własności do rangi zasadniczego i bezpośredniego przedmiotu swych filozoficznych dociekań. Mimo to w pismach św. Tomasza możemy znaleźć wiele wypowiedzi traktujących niejako przy okazji o tym zagadnieniu. Do najważniejszych należy niewątpliwie zaliczyć te zawarte w Summie teologii (II-II, q. 57; q. 66, a. 1-2) oraz w komentarzu do Polityki Arystotelesa (II, c. 1-2). Wnikliwa lektura tych tekstów pozwala nam przekonać się, że Tomasz – choć był teologiem i filozofem, a nie ekonomistą – wniósł ważny, oryginalny wkład w rozwój myśli ekonomicznej w zakresie teorii własności.
W samym pojęciu własności Tomasz upatruje przede wszystkim władzy człowieka nad rzeczami zewnętrznymi. Zadaniem filozofa jest więc uzasadnić tę władzę oraz wytyczyć jej słuszne granice. Dlatego św. Tomasz zaczyna od postawienia sobie pytania: „Czy dla człowieka czymś naturalnym jest posiadanie rzeczy zewnętrznych?” W odpowiedzi uwzględnia dwie różne, lecz wzajemnie się dopełniające perspektywy: perspektywę pochodzenia dóbr zewnętrznych oraz perspektywę ich przyporządkowania do celu. Z punktu widzenia pochodzenia rzeczy zewnętrzne są stworzeniem Bożym: całe swoje istnienie zawdzięczają Stwórcy, więc to Jemu przysługuje nad nimi najwyższa i pełna władza. Z tego punktu widzenia człowiek nie ma żadnej naturalnej władzy nad dobrami zewnętrznymi (to, co w języku potocznym nazywamy „wytwarzaniem dóbr” przez pracę człowieka, jest w ostatecznej analizie tylko zmianą jakościową lub ilościową w substancji istniejącej uprzednio i niezależnie od człowieka).
O ile więc co do natury dobra zewnętrzne nie podlegają władzy człowieka, lecz samego Boga Stwórcy, o tyle ze względu na cel, jaki przeznaczył im Stwórca w porządku świata, podlegają one bezpośrednio władzy człowieka: „Co się tyczy używania rzeczy, człowiek posiada naturalną władzę nad rzeczami zewnętrznymi”1. Innymi słowy: władza człowieka nad rzeczami (własność) wynika z faktu, że może on i powinien posługiwać się nimi dla osiągnięcia celu, jaki Bóg Stwórca mu wyznaczył.
Człowiek jest najdoskonalszym ze stworzeń w porządku materialnym (cielesnym). Tymczasem ogólna zasada sformułowana już przez Arystotelesa i powszechnie przyjęta w filozofii i teologii scholastycznej głosi, że „to, co mniej doskonałe, istnieje dla tego, co doskonalsze”. Słusznie więc może człowiek postrzegać wszystkie dobra materialne jako narzędzia dane mu do dyspozycji przez Stwórcę. Odpowiadając na pytanie, czy zabijanie istoty żywej zawsze jest grzechem, św. Tomasz stwierdza: „Nikt nie grzeszy przez to, że używa jakiejś rzeczy do tego, do czego jest ona przeznaczona. Tymczasem w porządku rzeczy te mniej doskonałe są dla tych doskonalszych. Dlatego byty żyjące tylko życiem roślin są powszechnie przeznaczone na użytek zwierząt, a wszystkie zwierzęta na użytek człowieka. Nie ma więc nic niewłaściwego w tym, że człowiek korzysta z roślin dla dobra zwierząt i ze zwierząt dla dobra ludzi, jak to wyjaśnia Filozof w I księdze Polityki”2.
Ta sama zasada ogólna ma zastosowanie także do nieożywionych, materialnych dóbr zewnętrznych: „W swojej Opatrzności Bóg postanowił przeznaczyć pewne rzeczy na to, aby podtrzymywały człowieka w jego cielesnym życiu. Z tego powodu człowiek ma naturalną władzę nad rzeczami w zakresie korzystania z nich”3.
Jako stworzenie uczynione na obraz i podobieństwo Stwórcy, obdarzone intelektem i wolą, przez które uczestniczy w porządku bytów niematerialnych, człowiek w pewien sposób ma udział w Boskiej władzy nad rzeczami stworzonymi: „Dzięki rozumowi i woli człowiek może używać rzeczy zewnętrznych na własny pożytek w taki sposób, jak gdyby zostały one stworzone dla niego (…) Owa naturalna władza człowieka nad pozostałymi stworzeniami przysługuje człowiekowi ze względu na rozum, w którym wyraża się jego podobieństwo do Boga”4.
Jeśli prawo człowieka do korzystania z dóbr zewnętrznych opiera się na władzy umysłowej, którą jest rozum, to w konsekwencji samo to prawo musi być także ograniczone rozumem i uporządkowane zgodnie z rozumem. Wobec tego odpowiedzi na pytania dotyczące własności należy szukać w filozofii.
Z samego stwierdzenia prawa do władzy nad rzeczami zewnętrznymi nie wynika, czy władza ta ma być sprawowana indywidualnie (własność prywatna) czy wspólnotowo (własność kolektywna). Przedstawiając uzasadnienie instytucji własności prywatnej św. Tomasz idzie wiernie za doktryną Arystotelesa, który w swej Polityce porównywał wady i zalety obu form ustrojowych: państwa, w którym własność (a szczególnie ziemia uprawna) jest podzielona między poszczególnych obywateli i stanowi ich prywatny majątek, oraz państwa, w którym własność pozostaje w rękach wspólnoty. To ostatnie rozwiązanie proponował, jak wiadomo, Platon, nauczyciel Arystotelesa. Postrzegał on państwo jako coś na kształt żywej osoby, której prawodawca ma zapewnić przede wszystkim możliwie największą jedność. Cel ten – zdaniem Platona – można osiągnąć tylko wówczas, gdy interes jednostki nie będzie mógł kolidować z interesem państwa, a przypadki takiego konfliktu interesów będą się musiały nieuchronnie zdarzać zawsze, dopóki istnieć będą instytucje pośredniczące między jednostką a państwem: rodzina i własność prywatna. Własność i nierówność własności jest źródłem nieustannych sporów i zatargów między obywateli, co prowadzi do niepokojów społecznych i zakłóca sprawne funkcjonowanie państwa.
Taki jest filozoficzny kontekst pytania, które św. Tomasz zadaje w Summie teologii II-II, q. 66, a. 2: „Czy wolno człowiekowi posiadać jakąś rzecz jako swoją własną?” W swojej odpowiedzi Akwinata wprowadza zasadnicze rozróżnienie w uprawnieniach, jakie przysługują człowiekowi względem dóbr zewnętrznych: z jednej strony mówi o władzy zdobywania i zarządzania, z drugiej zaś o prostym korzystaniu z tych dóbr.
Jeśli chodzi o zdobywanie rzeczy zewnętrznych i zarządzanie nimi, św. Tomasz wyraźnie stwierdza prawo jednostki do własności prywatnej. Własność prywatna w tym ujęciu jest nie tylko dopuszczalna, ale wręcz niezbędna dla należytego funkcjonowania społeczeństwa. Tę ogólną tezę św. Tomasz podpiera trzema argumentami, które od tamtej pory zyskały już miano klasycznych.
Po pierwsze, możemy zauważyć, że każdy więcej troski wkłada w dbanie o swoją własność niż o to, co wspólne. Tam bowiem, gdzie własność jest wspólna wielu jednostkom, każdy może uchylać się od powinności właścicielskich licząc na to, że wyręczy ją w tym ktoś inny. Z jednej więc strony praca jest konieczna dla rozwoju i prosperowania społeczeństwa, z drugiej zaś na skutek grzechu pierworodnego i zepsucia ludzkiej natury praca stała się przykrym i uciążliwym obowiązkiem, od którego człowiek chętnie się uchyla, idąc za swymi występnymi skłonnościami. Dlatego konieczny jest pewien pozytywny bodziec wewnętrzny, który zachęcałby człowieka do pracy. Czymś takim jest właśnie prawo do zdobywania na własność dóbr materialnych.
Po drugie, gdyby własność była wspólna, każdy musiałby zajmować się wszystkim, co doprowadziłoby do chaosu. Natomiast własność podzielona pomiędzy poszczególne jednostki zapewnia o wiele lepszy porządek i bardziej sprawne funkcjonowanie państwa. Argument ten zdradza dobrą znajomość tego, co moglibyśmy dziś nazwać psychologią społeczną. Co do zasady bowiem można sobie wyobrazić społeczność, w której własność jest kolektywna, a mimo to panuje w niej porządek i cały organizm funkcjonuje sprawnie. Za przykład takiej społeczności może posłużyć chociażby wspólnota zakonna (wszak sam św. Tomasz należał do zakonu żebraczego, więc nawet habit, którym się okrywał, i łóżko, na którym sypiał, nie były jego własnością prywatną). Pamiętajmy jednak, że prawem regulującym życie i funkcjonowanie wspólnoty zakonnej jest reguła, a sami zakonnicy dobrowolnie składają śluby ubóstwa i posłuszeństwa. Oznacza to, że idąc za radami ewangelicznymi. w sposób wolny rezygnują z własnej wolności i osobistej woli, czego nie można przecież wymagać od wszystkich w ogóle obywateli państwa.
Trzeci argument stwierdza, że w państwie, w którym każdy z obywateli ma swoją indywidualną własność, odrębną od własności innych obywateli, łatwiej przychodzi mu poprzestać na tym, co posiada. Gdyby natomiast własność nie była podzielona, ale wspólna wszystkim, każdy chciałby jak najwięcej zawłaszczyć z tego, co wspólne. Jak widzimy, argument ten wiąże się ściśle z poprzednim i właściwie także sprowadza się do zachowania lepszego porządku w ludzkiej społeczności.
Ale czy można z tego wywnioskować, że posiadanie własności prywatnej jest prawem naturalnym człowieka (a więc takim, które przysługuje człowiekowi na mocy samej jego natury i – co za tym idzie – nigdy i pod żadnym pozorem nie wolno go tego prawa pozbawiać?) Rozwiązanie tego problemu, jak się zaraz przekonamy, nie jest już tak oczywiste. W cytowanym już artykule Summy teologii św. Tomasz cytuje słowa św. Izydora z Sewilli: „z natury wszystkie rzeczy są wspólne”. O ile posiadanie własności (czyli w systemie pojęciowym Tomasza po prostu sprawowanie władzy nad rzeczami materialnymi) jest niewątpliwie prawem naturalnym człowieka, o tyle nie wynika z tego wprost, że dotyczy to konkretnie własności prywatnej rozumianej jako przeciwieństwo własności kolektywnej, ani też, że prawo to jest prawem człowieka jako jednostki, a nie jako gatunku.
Św. Tomasz stwierdza co następuje: „Podział własności nie wynika z prawa naturalnego, lecz raczej z ludzkiego porozumienia (condictum humanum), które należy do prawa pozytywnego”5. Niektórzy badacze, np. Albrecht Ritschl, formułowali na tej podstawie wniosek, że dla Tomasza komunizm byłby ustrojem zgodnym z prawem naturalnym6. I rzeczywiście, tam, gdzie św. Tomasz mówi o naturalnej wspólnocie dóbr materialnych, można odnieść wrażenie, że instytucja prywatnej własności jednostki jest czymś wytworzonym przez człowieka w sposób zupełnie dowolny, poza granicami porządku natury.
Przypomnijmy najpierw, że nie chodzi tu o kwestionowanie prawa jednostki do posługiwania się dobrami zewnętrznymi dla własnego pożytku (o czym była już mowa wyżej), ani o obronę konkretnej formy i struktury własności prywatnej istniejącej w danym momencie w historii na określonym terytorium (np. w państwach Europy Zachodniej w czasach św. Tomasza). Wreszcie nie chodzi także o to, czy prawo własności danej jednostki do jakiejś nieruchomości albo np. fabryki ma rzeczywiście oparcie w prawie naturalnym („Jeśli rozpatrywać pole uprawne samo w sobie, nie ma w nim nic, co czyniłoby je raczej własnością tego niż innego człowieka”).
Wiemy już, że dla św. Tomasza instytucja indywidualnej własności prywatnej dotyczy przede wszystkim prawa do pozyskiwania dóbr materialnych i zarządzania nimi (potestas procurandi et dispensandi). Pozostaje więc odpowiedzieć na pytanie, czy wynika to z prawa naturalnego, czy nie. Ci, którzy w św. Tomaszu chcieliby widzieć duchowego prekursora socjalizmu, nie zauważają, że żadna z wypowiedzi Doktora Anielskiego nie pozwala przypuszczać, że podział własności pomiędzy jednostki jest czymś sprzecznym z prawem natury. Wręcz przeciwnie, Tomasz mówi zupełnie jasno: „Wspólnotę dóbr przypisuje się prawu naturalnemu nie dlatego, jakoby prawo naturalne nakazywało wspólnotę wszystkich dóbr i zabraniało posiadać cokolwiek na własność (…) ponieważ własność indywidualna nie jest sprzeczna z prawem naturalnym”7. W istocie własność prywatna nie jest ani sprzeczna z prawem naturalnym ani nie jest wprost podyktowana przez naturę tak jak np. władza ojca nad synem. Pozostaje zatem powiedzieć, że „własność jest czymś dodanym do prawa naturalnego przez pomysłowość ludzkiego rozumu”8.
Zgodnie z tomistyczną wizją człowieka prawo pozytywne nie jest przeciwieństwem prawa naturalnego, lecz niejako jego spontanicznym przedłużeniem i rozwinięciem, ponieważ jest dziełem rozumu, który (obok wolnej woli) stanowi kluczowy element natury ludzkiej jako takiej.
Dlatego mimo że własność prywatna należy do dziedziny prawa pozytywnego i ludzkiego, a nie naturalnego, nie wynika z tego, że jest wyłącznie czystą konwencją i tylko jednym z wielu możliwych rozwiązań, które równie dobrze można by zastąpić czymś innym.
Św. Tomasz dzieli prawo pozytywne na „prawo narodów” (dzisiaj powiedzielibyśmy: prawo międzynarodowe, choć nie we współczesnym tego słowa znaczeniu) i prawo cywilne. O ile to ostatnie polega na konkretnym zastosowaniu nakazów prawa naturalnego i dokonuje się w obrębie konkretnego państwa, o tyle prawo narodów (ius gentium) stanowi bezpośrednią pochodną prawa naturalnego: „Do prawa narodów należy to, co wynika z prawa naturalnego tak, jak wnioski wynikają z zasad”9. Kwestie należące do prawa narodów nie stanowią więc materii wolnego rozstrzygania przez poszczególnych prawodawców, gdyż przysługuje im realnie uniwersalny charakter. Jego nakazy czerpią moc nie z postanowienia prawodawcy czy społeczności (jak byłoby w przypadku prawa wynikającego z samej konwencji), ale z relacji do samego źródła, tzn. do prawa naturalnego.
Do prawa narodów, będącego rezultatem właściwego człowiekowi rozumnego wnioskowania, należą przede wszystkim same podstawy współżycia społecznego, takie jak np. sprawiedliwość i uczciwość w zawieraniu umów handlowych10. Jedną z takich podstaw społecznego współżycia jest właśnie instytucja własności prywatnej. Wynika to z jej szczególnej użyteczności dla funkcjonowania społeczeństwa: „Podział własności został wprowadzony przez ludzki rozum ze względu na korzyść dla życia człowieka”11. W świetle tych uściśleń jasne jest więc, że próba przypisania św. Tomaszowi roli ideowego poprzednika głosicieli uspołecznienia dóbr i środków produkcji wynika z nazbyt powierzchownej i wybiórczej lektury jego pism.
O ile zasada własności prywatnej ma – według św. Tomasza – zastosowanie w sferze pozyskiwania dóbr i zarządzania nimi, o tyle korzystanie z dóbr materialnych stanowi już dziedzinę właściwą dla ich uwspólnotowienia. Warto odnotować, że w tym miejscu zarysowuje się wyraźna różnica między św. Tomaszem a Arystotelesem, któremu Akwinata na ogół pozostaje wierny w omawianiu kwestii własności. Podczas gdy Arystoteles w swojej Polityce domagał się od prawodawcy (a zatem od władzy państwowej) zadbania o wspólne korzystanie z dóbr, na przykład poprzez regularne organizowanie wspólnotowych biesiad, na które składali się wszyscy obywatele, św. Tomasz pozostawia posiadającym wolność dzielenia się dobrami materialnymi z potrzebującymi bliźnimi: to nie prawodawca pod przymusem, ale cnota w sposób wolny powinna sprawiać, że dobra własne co do prawa posiadania stają się wspólne co do korzystania.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Idea piękna i obiektywność piękna w filozofii św. Tomasza z Akwinu
Jeśli można powiedzieć, że zarówno socjalizm, jak i liberalizm ekonomiczny w ich nowoczesnym kształcie są w równym stopniu rezultatem myślenia indywidualistycznego, to doktryna św. Tomasza wznosi się wysoko ponad oboma tymi skrajnymi rozwiązaniami problemu własności. Doktor Anielski (być może dlatego, że w przeciwieństwie do wielu twórców teorii ekonomicznych wybrał dobrowolne ubóstwo wstępując do zakonu żebraczego) nie popada ani w indywidualizm, ani w materializm. Dzięki temu św. Tomasz rozumiał, że to nie posiadanie dóbr materialnych stanowi o szczęściu człowieka, lecz dobrowolne dzielenie się nimi z potrzebującymi pozwala gromadzić sobie prawdziwe skarby. Podobnie jak we wszystkich pozostałych elementach swojej filozoficzno-teologicznej syntezy Akwinata nie traci ani na chwilę z oczu tej podstawowej prawdy, że dobra niższego rzędu (materialne) mogą być tylko środkami umożliwiającymi zdobycie dóbr wyższego rzędu (cnota moralna). Dotyczy to funkcjonowania społeczeństwa w nie mniejszym stopniu niż działania jednostki. Historia na wielu przykładach pokazała, jak tragiczne w skutkach bywa zapominanie o tej fundamentalnej zasadzie.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 4(6)/2021.
_______________________________
1 Św. Tomasz z Akwinu, Summa teologii, II-II, q. 66, a. 1.
2 Tamże, II-II, q. 64, a. 1.
3 Tamże, II-II, q. 66, a. 1 ad 1.
4 Tamże, II-II, q. 66, a. 1.
5 Tamże, II-II, q. 66, a. 2 ad 1.
6 A. Ritschl, Drei akademische Reden, Bonn 1887, s. 56.
7 Św. Tomasz z Akwinu, loc. cit.
8 Tamże.
9 Tamże, I-II, q. 95, a. 4.
10 Por. tamże.
11 Tamże, I-II, q. 94, a. 5 ad 3.