Już od 2018 r. na portalach opozycji totalnej zaczęły się ukazywać alarmistyczne teksty o gwałtownym wzroście zgonów w Polsce. Oczywiście wg młodych, złaknionych sensacji demoliberalnych dziennikarzy, dane o zgonach wyrwane z kontekstu, a podawane w budzących trwogę wysokich liczbach bezwzględnych, miały zwiastować początek narodowej depopulacji. Manipulacja wynikająca z niedouczenia, lub cynizmu, obciążała rząd Zjednoczonej Prawicy. „Zobaczcie do czego ONI doprowadzają. Polska wymiera.”
Zacznijmy może od faktów historycznych. Po ponad pięciu latach niemieckiej eksterminacyjnej i rasistowskiej okupacji w latach 1939 – 1945, i dwóch sowieckich okupacjach: 17.09.1939 – 22.06.1941 r., oraz wiosna 1944 – lata 1945/47, wg danych na 14.02.1946 r. ludność Polski wynosiła zaledwie 23,9 mln! (Stan ludności Polski, na dzień 1.01.1939 r wynosił 35,1 mln obywateli). Straty fizyczne to około 4,5 mln obywateli zamieszkałych na obszarze do Bugu i około 1,5 mln. za Bugiem. Reszta strat ilościowych to emigracja, wywózki do Niemiec i ZSRS, pozostanie na Ziemiach Utraconych oraz nadumieralność (sama gruźlica to ponad 200 tys. zmarłych), jak i drastyczny spadek urodzeń.
Po tak koszmarnej i długiej okupacji, całe roczniki młodych ludzi, którzy wkraczali wówczas w dorosłość, w naturalny sposób zapragnęły założyć rodziny. Rozpoczął się powojenny wyż demograficzny. Boom narodzin – wyż, to lata 1947 – 1956 (w 1947 r. rodziły się dzieci poczęte w 1946 – wyjaśniam to młodym lewicowym dziennikarzom, że prawidłowa ciąża „u osób z macicą” trwa 9 miesięcy). I tak w 1947 r. mieliśmy około 350 tys. urodzeń żywych, a ludność Polski zwiększyła się do 23.754.000, a więc o 114 tys.. W 1950 r. było 763,1 urodzeń żywych, a ludność Polski wyniosła 25.035.000 osób. W 1955 r. nastąpiła rekordowa ilość 793,8 tys. urodzeń żywych, a ludność Polski osiągnęła 27.550.000 osób. W tymże roku zmarło 104.041 osób. Dane w Rocznikach Statycznych są niestety podawane wybiórczo.
W 1968 r. ludność Polski wyniosła 32.425.700 osób, a wg. spisu z 31.03.2011 r. – 38.512.000 osób. Ostanie, najnowsze dane z ”Rocznika Demograficznego” GUS 2020 r. to liczba 38.382.576 mieszkańców. Tak więc oficjalny spadek ilości Polaków w Kraju wyniósł w 2020 r. 129.424 osoby.
Niż demograficzny z lat 1965 – 1968 spowodował, iż ludność Polski wzrosła wówczas tylko o 874.700 osób, średnio ledwie o około 220.000 rocznie. Mediana ważona, z uwzględnieniem przedziału ufności, wskazuje nam powielający się II-gi powojenny wyż demograficzny z lat 1975 – 1983, jako będący już tylko echem I-wszego, klasycznego powojennego Wyżu Demograficznego.
W 1975 r. ludność Polski wyniosła 34.184.000 osób, a w 1983 r. (po szaleństwie urodzin dzieci poczętych w 1982 – Stan Wojenny – wyniosła 36.745.000 osób, wzrosła więc o 2.261.000 obywateli i to w czasach zapaści gospodarczej, przywrócenia kartek na żywność, benzynę i wszelkich innych niedogodnościach społecznych. Np. aby kupić w Stanie Wojennym relatywnie drogie obrączki ślubne, trzeba było mieć zaświadczenie z USC i Rady Narodowej. Dobrze, że nie od lekarza.
Od 1999 r. bezlitosna mediana urodzeń faluje w okolicach zerowych przyrostów ludności Polski. Zobaczmy jak to było za wspaniałych rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz („I kucharka może rządzić państwem” – Włodzimierz Ilicz Lenin). W roku 2012 ludność Polski wynosiła 38.533.000 osób, 2013 r . – to 38.495.000 , a 2014 r. to – 38.478.000. Możemy stwierdzić, iż mamy początek depopulacji. Rok 2015 (stale przypominamy dziennikarzom komercyjnych mediów, iż przeciętna ciąża Polki trwa 9 miesięcy) – mieliśmy 38.437.000 ludności. W latach „dyktatury prawicy” mamy odpowiednio: 2016 r. – 38.433.000, w 2017 r. – 38.434.000, w 2018 r. – 38.411.000, a w 2019 r. – 38.382.000.
Dane liczbowe o umieralności w RP z roku pandemii 2020 mówią o około 150 tys. zmarłych. Załóżmy, że 1/3 to osoby zmarłe wyłącznie z przyczyny Covid-19 – będzie to około 50 tys. osób. Wróćmy teraz do I-go Wyżu Demograficznego. Jeśli osoby urodzone w 1947 – 1956 mają dzisiaj 65 – 74 lat, to właśnie weszły w okres wymieralności swoich roczników. Jeśli rodziło się wówczas rekordowo 500 – 750 tys. Polaków, to teraz osoby te odchodząc powodują wzrost umieralności. Wymrą te najliczniejsze roczniki i w następnych latach będziemy ponownie mieli znaczny spadek zgonów. A szczególnie gdy około 2040 r. zaczną naturalnie wymierać roczniki niżu demograficznego urodzone w latach 1965 – 1968.
Twarde dane: w 1980 r. zmarło 353.000, w 1990 – 390.000, w 2000 – 368.000, w 2010 – 378.000, w 2018 – 414.000 i w 2019 – 409.000 osób. Mamy więc dowody jak bardzo nieuprawnionym jest twierdzenie, że w czasach „dyktatury” prawicy naród masowo wymiera.
⇒ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Włast-Matuszak: Kto jest elitą RP w czasach Dobrej Zmiany? ⇐
Przytaczając dane o zgonach wg. wybranych przyczyn możemy odczuć pewien powiew optymizmu, jeśli w ogóle statystyka zgonów może być optymistyczna. Otóż w 2010 r. (PO/PSL) w wypadkach komunikacyjnych zginęło na 10 tys. ludności – 1,2 osoby, a samobójstwa na 10 tys. ludności popełniło 1,6 osoby. W roku 2018 zmarli z powodu wypadków to 1,0 na 10 tys. (3.668 w liczbach bezwzględnych), a samobójstwa popełniło 1,2 osoby na 10 tys., (4.439 w liczbach bezwzględnych). Co świadczy, iż na własne życie targnęło się obecnie kilkaset osób mniej niż w czasach rządów PO/PSL. Mało tego, na zawały mięśnia sercowego zmarło w 2010 r. 4,6 osoby na 10 tys., a w 2018 r. „tylko” 3,1 osoby. (12.038 osób – w liczbach bezwzględnych). Oby trendy wywołane Nowym Ładem kontynuowały te spadkowe tendencje.
W latach 1960/70 statystycy cytowani przez prof. Jerzego Holzera w Jego klasycznej „Demografii”, przewidywali wzrost ludności Polski na lata 1990 – 2010 do 45 – 60 mln!!! W pierwszym wydanym po II wojnie światowej „Roczniku Statystycznym” GUS z 1957 r. (wcześniej dane statystyczne były utajnione przez MBP/MSW i nie były publikowane), prognoza ludności Polski na 1975 r. mówiła o 37.716 mieszkańcach Kraju. Niedoszacowana prognoza to 2.500.000.osób. Dlatego wszelkie naukowe przewidywania są wątpliwe. Nie możemy przewidzieć liczby ludności Polski na 2030 r., ani tym bardziej 2050 r. Możemy zostać mile zaskoczeni in plus, lub zdruzgotani liczbą 24.000.000 Polaków żyjących po 2060 r. między Bugiem a Odrą.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 2(4)/2021.
[Grafika: pixabay.com]