Myśl Suwerenna

Kilka słów o aktywizmie i pieniądzach

🕔 Artykuł przeczytasz w 5 min.

Polska polityka, jak sami możemy zauważyć, wiąże się z wieloma emocjami, z tymi dobrymi i tymi złymi. U wielu obserwatorów życia społecznego jest oczkiem w głowie i głównym hobby poza domem i monotonną pracą. Może antagonizować całe rodziny, ale i też jednoczyć. Forma rozrywki, ale i też umartwiania się oraz psucia wspólnego nastroju w domu czy też w szkole. Wieloaspektowe spojrzenie na ten temat pozwala rozgryźć twardy orzech jakim jest sejmowa władza. Marzenie o szybkim zarobku i karierze w blasku fleszy nastoletnich społeczników. Pobudza wyobraźnie nie jednego amatora mocnych wrażeń. Tworzy wiele pytań, czy naprawdę mamy wpływ na to co się dzieje w kraju i na świecie? Może jednak wszystkim tym sterują ludzie z ogromnym międzynarodowym wsparciem, może zachodnie korporacje i koncerny? Te pytania i wiele więcej w dalszej części artykułu.

Idea czy chęć zysku?

Co sprawia, że chcemy żyć społecznie? Powiedzmy sobie szczerze, to chęć angażowania się na rzecz wspólnoty. Ludzie mają potrzebę dobra i robienia pożytecznych rzeczy, przy jednoczesnym rozwijaniu siebie i angażowaniu innych. Samorozwój rozbudza nasze najskrytsze ambicje. Spytacie więc, a co z obywatelskim obowiązkiem? Budzi się w nas w momentach szczególnych, od których zależy dobro naszego kraju czy narodu np. wybory prezydenckie, kryzysy polityczne. To właśnie wtedy mamy bezpośrednią szansę, aby się włączyć do życia publicznego. Możemy w sposób szczególny poczuć, że jesteśmy ważną częścią wspólnoty.

Idea może wiązać się z poświęceniem sporej części prywatności czy wyjścia ze strefy komfortu. Gdy poświęcamy wolny czas, aby promować ideały w które wierzymy, to bardziej z nią jesteśmy związani. Przywiązanie jest kluczowe w rozwoju kariery społeczno-politycznej. Pieniądz to zagrożenie świata społecznych aktywistów. Przeważnie jest głównym motywem deprawującym młode talenty w polityce. Zwęża ich horyzonty i ogranicza wyobraźnię co do zwycięstwa w sporach społecznych. Pozostają wtedy jedynie przy jak największym jednostkowym zysku i jej przyjemnościach, porzucają sprawy wyższe. Pieniądz daje złudne poczucie spełnienia, tworzy statut społeczny, który nie jest zgodny z rzeczywistością. Ludzie stają się puści i nie są w stanie myśleć inaczej niż ci, którzy finansują ich działania. Sprawia to, że biednieją, są bezproduktywni i powielają to co aktualnie może być modne.

Warto wierzyć w to, co się robi

Tak, warto, a nawet i należy wierzyć w to co się robi. Wiara czyni cuda i to jest prawda. Wiara sama w sobie, nie tylko w sferze religijnej, ale i przy tej codziennej pracy pomaga. Jeśli utożsamiamy się i nie wstydzimy ideałów, które wyznajemy to ułatwia to osiąganie celów. Stajemy się śmielsi oraz odważniejsi w tym co głosimy. Nie przejmujemy się aż tak tym co mówią i jak nas nazywają przeciwnicy. Staramy się skupić na zwycięstwie i na osiąganiu zamierzonych celów, wcześniej wyznaczonych. Jest to na pewno prostsze niżeli u osób które powątpiewają lub robią to z przymusu.

Śmiało można wskazać wiele takowych czynników, ale najważniejsze jest to, że utożsamiać się będziemy tylko i jedynie z tym co wzbudza w nas pozytywne emocje. A przy pracy wolontariackiej czyli non profit to kluczowy i najważniejszy element popychający do aktywizmu.

Pieniądz, wiara czy aktywizm?

Owszem te wszystkie hasła można ze sobą połączyć… naprawdę nie gryzą się, ale pod warunkiem, że trwamy w Bogu. Tak dokładnie, nie mylicie się. A już tłumaczę dlaczego bez wiary w Boga tracimy zapał i rezygnujemy z wyznaczonych celów. Jeśli robimy coś co nie jest do końca przyjemne, a pożyteczne, to łatwiejsza szansa na to,  że wpadniemy w apatię. Bez Boga byłoby bardzo ciężko, bo życie ziemskie nie jest łatwe, ani przyjemne. Przecież, nic tak naprawdę nie otwiera naszej wyobraźni jak życie wieczne, którego nie da się opisać słowami, ani zilustrować.

Możemy zboczyć ze ścieżki która zdawać by się mogła najlepsza w ogólnym rozwoju. Częściej lawirujemy między różnymi systemami wartości, jesteśmy niezdecydowani i mało konkretni. Złe rzeczy i grzechy stają światem prawdziwym. Skupiamy się jedynie na krótkotrwałych przyjemnościach. Wiara wtedy odchodzi na dalszy plan, popadamy w rutynę. Robimy maszynowo bezmyślne czynności związane z naszymi obowiązkami.

Idea i aktywizm potrzebują wartości wyższych!

I tutaj mamy remedium na wszystkie problemy współczesnego świata. To co nas odnawia i daje nam siły to chrześcijański system wartości i wiara katolicka. A co za tym idzie? Uniwersalne zasady które można zastosować na każdej płaszczyźnie, w życiu zawodowym, społecznym i prywatnym. Zapytacie się więc co z tego i po co to. A to dlatego, że mamy wtedy ustanowione co mamy robić, a czego nie wypada. Posiadamy ścisły dekalog, mamy do czego się odnieść, jesteśmy ukierunkowani.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bierność, czyli kilka słów o naszej aktywności społecznej 

To wierność i lojalność dodaje sił, hibernuje naszą witalną energię, aby móc się poświęcać sprawom wyższym. Czujemy się wtedy potrzebni i nie musimy szukać inspiracji gdzieś naprawdę daleko, samo przychodzi. Śmiało można powiedzieć, że wtedy stajemy się prawdziwie kreatywni. Trochę jak pierwsi apostołowie, którzy przemierzali świat, aby głosić słowo Boże. Czego możemy się nauczyć z Biblii? Warto być odważnym przy podejmowaniu zadań, nie boimy się odpowiedzialności, jesteśmy liderami. Czerpiemy z nich inspirację. Musimy być jak oni i musimy chcieć zmieniać świat, który nas otacza.

Ciemne strony aktywizmu społecznego

Aktywizm to odpowiedź na nurtujące nas pytania. Wiele dzięki niej możemy zyskać, ale czasami bywa tak, że są to same kłopoty. Spory na płaszczyźnie światopoglądowej wynikają rozbieżnych interesów, sprawa jasna. Może to być banalne, ale jednak nie wszyscy sobie z tego zdają sprawę jak ważna jest to kwestia. I zamiast pomagać, cofamy się i zaprzeczamy swoim celom. Różne potrzeby i te emocjonalne i te materialne, odmienne formy ich spełniania i wiele innych. Mimo to nie  znajdujemy kompromisów i idziemy w zaparte. Chcemy działać społecznie, a mimo to robimy sobie na przekór. Chęć zysku staje się większa niż działalność.

Są to zagadnienia, które kształtują debatę publiczną w kraju.

Przecież ludzie mają inne wizje tego jak ma wyglądać wymarzony świat w którym żyją. Nie od dziś spieramy się o rzeczy mało istotne, o elementy na pierwszy rzut oka bezużyteczne. Mogłoby się zdawać, że aktywność społeczna ma nasze państwo usprawnić. Jest to odwieczne kłamstwo, wierzymy w to, że ludzie bez ideałów potrafią poświęcić się dla ratowania interesów narodowych. Mimo wszystko, trzeba przyznać rację, że większość społeczników nie posiada ideałów, a jedynie działają ze względu na zysk z tego płynący. Dla własnej wygody oddajemy strategiczne kompetencje ludziom co tylko ładnie się wysławiają. Zamiast demokracji tworzy się dziwny ustrój którym władają społecznicy, za zgodą większości.

Marzenia i wyobraźnia. Nie bójmy się tego!

Nasze marzenie odnośnie kształtu miejsca w którym żyjemy, kształtują wyobrażenia narzucone nam przez świat zachodni. Często sobie przypisujemy to, że są to nasze poglądy, jednak ciężko jest to poprzeć. Faktem jest jednak, że chłoniemy to co jest popularne w krajach lepiej rozwiniętych.  Może i to jest wyznacznik ambicji lecz rodzi to w nas bardziej kompleksy niżeli chęć zmian. Zbytnie umartwianie się nad tym, że jesteśmy gorsi sprawia, że chętniej odrzucamy własne wartości, kulturę. Utożsamiamy się z bogatszymi, tymi co teoretycznie są lepsi. Sami zaś nie chcemy nic poprawić tak jakby nic nie dało się odwrócić. Idziemy na łatwiznę, zamiast poprawiać i rozwijać własne, porzucamy to.

Tekst powstał w ramach udziału autora w programie stażowym realizowanym przez fundację Instytut Suwerennej.

Grafika: pexels.com

Skip to content