O tym, że państwo to zorganizowana społeczność dowiadujemy się już z wielu definicji słownikowych tego pojęcia. Nie ma chyba co do tego żadnej wątpliwości, że tak jest w istocie. Na gruncie ścierania się różnych ideologii podważane jest natomiast to, czy ta społeczność stanowi wspólnotę, czy jest jedynie grupą jednostek luźno ze sobą związanych. Patrząc na rzecz z perspektywy konserwatysty jasnym jest, że ta społeczność stanowi wspólnotę polityczną, którą zespaja nie tylko podleganie określonemu systemowi norm prawnych składających się na państwo, ale także wspólna tożsamość, jeśli nie narodowa, to przynajmniej polityczna w przypadku państw wielonarodowych.
Na wspólną tożsamość składa się wiele elementów, wśród których można znaleźć przynależność etniczną, kulturę, język, a także religię, która stanowi istotny element tej tożsamość, przyczyniając się walnie do ukształtowania norm, które w danej wspólnocie obowiązują. Nie przeczy temu różnorodność w zakresie powyższych elementów na obszarze danego państwa, ponieważ zwykle istnieje jakiś element dominujący (jak w przypadku przedrozbiorowej Rzeczpospolitej dominowała polska kultura i katolicka religia), albo też funkcjonuje określony modus vivendi, który pozwala znaleźć różnych kulturom, narodom czy religiom wspólny mianownik pozwalający na ustanowienie akceptowalnych norm umożlwiających zgodne funkcjonowanie w ramach danego państwa.
W Polsce religią zarówno dominującą jak i wrośniętą w naszą kulturę jest religia katolicka, stąd też ona ukształtowała właściwy naszemu narodowi światopogląd, z którego z reguły wyrastają również próby stworzenia świeckich systemów norm moralnych, próbujących się od religijnego źródła całkowicie odciąć, a nierzadko postawić w opozycji. Próba narzucenia nam innego, obcego systemu to próba zmiany naszej tożsamości, a więc poszanowanie roli Kościoła wiąże się z ochroną fundamentów, na których ustanowiony został nasz naród.
W tym miejscu, nie kończąc jeszcze poprzedniego wątku, przechodzimy powoli do zagadnienia wspólnoty narodowej oraz jej roli w życiu jednostki, a także roli jednostki w życiu wspólnoty. Nie ulega wątpliwości, że aby mówić o wspólnocie musimy mówić o ludziach połączonych ze sobą pewnymi więzami. Jednym z tych więzów są normy moralne, te zaś w społeczeństwie muszą być powszechnie uznawane, aby mogły faktycznie obowiązywać. Kościół katolicki (jak również, w mniejszym stopniu, inne denominacje chrześcijańskie istniejące na terenie Polski) pomaga swoim nauczaniem utrzymać powszechność tych norm. Pozostawienie tej kwestii indywidualnym osądom moralnym, jakkolwiek nie musi prowadzić do jakiejś szczególnej degeneracji, osłabia społeczeństwo poprzez indywidualną interpretację tego, co powinno, a co nie powinno być traktowane w kategoriach moralnej powinności. Stąd też, abstrahując od argumentów stricte religijnych, w interesie społecznym jest podtrzymywanie instytucji religijnych jako korzystnych dla poczucia wspólnoty.
Nadrzędność dobra wspólnego nad dobrem indywidualnym jest oczywistością, jeśli weźmiemy pod uwagę cel istnienia państwa, a więc zapewnienie jego obywatelom bezpieczeństwa tak przed zagrożeniami wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi. Jeśli to jest powód formowania zorganizowanej politycznie społeczności, to nie ulega wątpliwości, że członkowie tej społeczności poświęcają nieco ze swej indywidualnej wolności, aby wspólnymi siłami móc odpierać zagrożenia i rozwiązywać problemy przerastające swymi rozmiarami jednostkę.
W tym więc zakresie, gdy dobro wspólne tego wymaga, musimy uznać wyższość interesu zbiorowego, nawet jeśli w tym momencie godziłby on w nasz prywatny interes. Stąd też dopuszczamy takie formy obciążeń jak podatki lub obowiązek obrony ojczyzny, realizowany również w czasie pokoju w formie obowiązkowej służby wojskowej. Nie ulega wątpliwości ich moralna dopuszczalność, celem dyskusji może być co najwyżej ustalenie rozwiązań jakie ta zorganizowana społeczność w określonych warunkach powinna stosować, a jakie nie spełnią swojej roli.
Jeśli uczestnictwo we wspólnocie wyraża się poprzez spełnianie ciążących na nas obowiązków, to niezbędne jest także wpajanie tych obowiązków w kolejne pokolenia. Stąd też potrzeba uwzględniania tego typu treści w szkolnictwie, a także niwelowania szkodliwych społecznie ideologii, które w podstawowe poczucie obowiązku wobec wspólnoty uderzają. Normy wynikające z chrześcijaństwa w sposób dostateczny ograniczają nasz obowiązek podporządkowania się zarządzeniom władz, gdyby zarządzenia te uderzały wprost w moralność. Natomiast głoszone częstokroć przez środowiska lewicowe i liberalne idee negujące konieczność działania we wspólnymi interesie, przedkładając ponad ten interes nasz egoizm rozbijają więzi społeczne i uderzają wprost w sens istnienia państwa. Osoba, która żyjąc we wspólnocie korzysta z przywilejów tego faktu posiada również moralny obowiązek ponoszenia ciężarów i obowiązków wynikających z uczestnictwa w tej wspólnocie.
W teorii może się wydawać, że przynajmniej wśród konserwatystów opisane przeze mnie wyżej kwestie są oczywiste, jednakże nasza sytuacja geopolityczna, zwłaszcza w kontekście aktualnych wydarzeń międzynarodowych, wymaga w mojej ocenie dodatkowego podkreślenia, że we współczesnym, coraz bardziej liberalizującym się społeczeństwie tym istotniejsze jest propagowanie tego typu postaw i poglądów. Niezbędne jest na nowo wpajanie Polakom poczucia wspólnoty, zwłaszcza na polu kulturalnym i ograniczanie wpływów liberalnego kosmopolityzmu, a także na nowo zaszczepienie poczucia obowiązku, który towarzyszył kolejnym pokoleniom Polaków, zwłaszcza w ostatnich wiekach, gdy szczególnie o suwerenność i niepodległość naszego państwa trzeba było walczyć.
W ramach podjętego przez autora cyklu poświęconego rozważaniom o polskiej konstytucji ukazały się dotychczas następujące artykuły:
Grafika: Wikimedia Commons